Udało nam się zgromadzić cenny materiał dowodowy, poszerzyliśmy znacząco naszą wiedzę - przyznał po zakończonej wizji lokalnej na terenie muzeum Auschwitz-Birkenau prokurator Piotr Kosmaty, prowadzący śledztwo. W rekonstrukcji zdarzeń wzięło udział trzech z pięciu mężczyzn podejrzanych o kradzież napisu "Arbeit macht frei".

Podczas wizji lokalnej przestępcy krok po kroku pokazywali policji i prokuraturze, w jaki sposób dokonali kradzieży; jak dostali się na teren obozu, czy którędy uciekli.

Wizja z każdym ze złodziei prowadzona była indywidualnie. A wszystko, by porównać rekonstrukcję zdarzeń ze złożonymi przez nich wyjaśnieniami oraz by sprawdzić, czy mężczyźni mówią prawdę. Policyjne radiowozy co kilka minut wjeżdżały i wyjeżdżały z obozu - opisywał przed południem reporter RMF FM Piotr Glinkowski.

Przestępcy pokazali m.in. jak zniszczyli kratę w murze - miejsce, przez które uciekli. Wskazali także miejsce po drugiej stronie ulicy, kilkanaście metrów dalej, gdzie czekał na nich zaparkowany samochód. Skradziony napis załadowali na auto i uciekli.

<b>Trzech złodziei przyznało się do winy </b>

W rekonstrukcji zdarzeń piątkowego poranka wzięło udział trzech z pięciu podejrzanych. Nie wszyscy zatrzymani chcą bowiem współpracować ze śledczymi. Trzech podejrzanych przyznało się do winy i złożyło wyjaśnienia, dwóch odmówiło - przyznał w rozmowie z naszym dziennikarzem prowadzący sprawę prokurator Piotr Kosmaty. Współpracy odmawia m.in. organizator całej akcji, który wczoraj oprócz zarzutów udziału w grupie przestępczej, kradzieży napisu "Arbeit macht frei" oraz jego uszkodzenia, usłyszał zarzut podżegania do kradzieży.

Mężczyźni - jak potwierdza prokurator Kosmaty - do rabunku przygotowywali się co najmniej od dwóch miesięcy

Sprawcy kradzieży mogą trafić za kraty na 10 lat. Do sądu - jak ustalił nasz dziennikarz - dziś trafi wniosek o tymczasowy areszt dla całej piątki zatrzymanych.

Wizja lokalna w Auschwitz-Birkenau. Muzeum częściowo zamknięte

W związku z wizją lokalną muzeum było udostępnione dla zwiedzających tylko częściowo. Zamknięte jest Auschwitz I. To właśnie stąd skradziono napis.

Przed muzeum pojawiło się sporo mieszkańców Oświęcimia. Chcę zobaczyć tych opryszków, którzy ten czyn zrobili niechlubny dla Polski - tłumaczył naszemu dziennikarzowi Piotrowi Glinkowskiemu jeden z nich.