To nie było podtrucie czadem - twierdzą lekarze z Gniezna o gimnazjalistach z Trzemeszna, gdzie na szkolnej akademii w zatłoczonej sali gimnastycznej mdleli dziś uczniowie. Do gnieźnieńskiego szpitala trafiła ostatecznie szóstka uczniów. Dwoje z nich zostanie na obserwacji. Siódmy, najbardziej poszkodowany chłopiec jest pod opieką lekarzy z Poznania.

Jak powiedziała w rozmowie z reporterem RMF FM Adamem Górczewskim, wicedyrektorka poznańskiego szpitala dziecięcego doktor Sylwia Świdzińska stan chłopca jest stabilny: Oddychanie i krążenie są prawidłowe. Został przyjęty z objawami wstrząśnienia mózgu w skutek upadku. Stojąc na apelu szkolnym zasłabł i upadając uderzył się w głowę. Ciotka dziecka, która przyjechała z nim do szpitala powiedziała, że ktoś rozpylił w szkole jakiś gaz.

Wersja podtrucia czadem pojawiła się po komunikacie strażaków, którzy w sali stwierdzili niewielkie ilości tlenku węgla. Według lekarzy przyczyną zasłabnięć mógł być brak świeżego powietrza w małej sali, gdzie odbywała się akademia. 350 uczniów spotkało się w niewielkiej sali gimnastycznej, by uczcić gimnazjalistów, którzy prawie półtora wieku temu ruszyli do Powstania Styczniowego. Uczniowie stali bardzo blisko siebie. Nagle zaczęli się przewracać.