50-letni mieszkaniec Częstochowy porwał i uwięził na kilka godzin znaną aktorkę Adriannę Biedrzyńską. Policji powiedział, że zrobił to z miłości.

Mężczyzna zwabił aktorkę do domku w Złotym Potoku. Tam aktorka miała zapoznać się z zasadami konkursu recytatorskiego, w którym miała zasiadać w jury. Okazało się jednak, że konkursu nie było, a mężczyzna postanowił w ten sposób świętować z aktorką swoje 50. urodziny. Jak powiedział policji, jest jej gorącym wielbicielem i chciał "tylko popatrzeć". Patrzył przez 7 godzin, potem za namową aktorki, wypuścił ją. Ta od razu powiadomiła policję.