Dziś zakończył się proces dwóch mężczyzn - właścicieli trzech psów, które w lutym ubiegłego roku zagryzły 5-letnie dziecko. Do tej tragedii doszło w lutym ubiegłego roku w Katlewie w województwie warmińsko-mazurskim.

Prokurator żąda 2,5 roku więzienia dla sołtysa wsi - do którego należy dwa z trzech psów - oraz 2 lat więzienia dla właściciela trzeciego zwierzęcia. Oprócz tego chce także 200 tys. złotych zadośćuczynienia dla rodziców zagryzionego dziecka. Obrońcy obu mężczyzn przekonywali dziś natomiast, że ich klienci są niewinni.

Według obrońcy sołtysa, należące do niego dwie suki jedynie były obok, natomiast nie gryzły chłopca, nie zadały mu więc także rany, która okazała się śmiertelna. Adwokat przekonuje, że całą winę ponosi właściciel trzeciego psa, który nie dopilnował, by jego zwierzę nie opuszczało swojego kojca.

Obrończyni drugiego z mężczyzn twierdzi zaś, że jej klient dołożył "wszelkich starań", by pies pozostawał zamknięty - o czym ma świadczyć fakt, że zbudował dla niego spory kojec - a za to, że zwierzę uciekło z tego kojca, odpowiada sołtys, bo to jego suki włóczyły się bez nadzoru po wsi.

Do tragedii doszło pod koniec lutego ubiegłego roku. 5-letni Kuba poszedł pobawić się na huśtawce stojącej na skraju wsi. Tam właśnie zaatakowały go wałęsające się po Katlewie zwierzęta. Jeden z sąsiadów próbował pomóc chłopcu, ale gdy zdołał odciągnąć od niego psy, było już za późno.