Senatorowie PiS nie chcą wycofywać się z najbardziej kontrowersyjnego zapisu w nowej ustawie o Narodowym Banku Polskim. Chodzi o wprowadzenie limitu wynagrodzeń. Limitu nie chcę m.in. władze NBP. W podobnym tonie wypowiada się też Europejski Bank Centralny.

Senatorowie PiS nie chcą się wycofać z zapisu, bo PiS obiecało, że ograniczy zarobki pracowników NBP do poziomu 60 procent pensji prezesa banku, czyli maksymalnie jest to 38 tysięcy złotych miesięcznie brutto.

Władze NBP przekonują, że limit trzeba podnieść, bo z NBP odchodzić będą specjaliści.

Co do tej poprawki nie zauważyłem poparcia, więc nawet nie powinniśmy jej omawiać - odpowiada szef senackiej Komisji Finansów Grzegorz Bierecki. Jednocześnie odrzuca sugestie Europejskiego Banku Centralnego, że takie rozwiązanie może naruszać niezależność NBP.

Nocne obrady na Wiejskiej

W nocy ze środy na czwartek Sejm uchwalił poselską nowelizację ustawy, ujawniającą zarobki w Narodowym Banku Polskim. Ustawa reguluje też wysokość wynagrodzeń. Zgodnie z nią, maksymalna pensja np. dyrektorów NBP, nie będzie mogła przekroczyć 60 procent wynagrodzenia prezesa NBP. W ustawie znalazł się też przepis, nakazujący ujawnienie zarobki prezesów, wiceprezesów, członków zarządu NBP oraz pracowników banku zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu i ich zastępców. Chodzi o lata 1995-2018. Informacja o wysokości wynagrodzeń najważniejszych osób w NBP (w tym prezesa, dyrektorów itp.) będzie publikowana do 31 marca każdego roku, za poprzedni rok.

Jednym z głównych zastrzeżeń wobec ustawy, jaki pojawiał się podczas prac w Sejmie było to, że nie był on skonsultowany z Europejskim Bankiem Centralnym. Prawnicy sejmowi wskazywali na przepisy Traktatu UE, który wymaga notyfikacji projektów ustaw dotyczących banków centralnych w państwach członkowskich właśnie z EBC.

W środę EBC w opinii do projektów trzech ustaw (PiS, PO i Kukiz'15) wskazał, że będą one naruszać niezależność finansową banku, jeśli negatywnie wpłynęłyby na realizację zadań przez NBP. Bank ocenił, że wszystkie trzy projekty ustaw, które zostały złożone, mają zastosowanie do organów decyzyjnych oraz pracowników NBP i wywierają bezpośredni wpływ na ich funkcjonowanie.


Konsekwencje doniesień medialnych dot. wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP

Nowelizacja jest konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami". Bank temu zaprzeczył.

Kilka tygodni temu zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała podczas konferencji prasowej, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej".

Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział, że pod ustawą dotyczącą jawności wynagrodzeń w NBP podpisze się "obydwoma rękoma".

Opracowanie: