Warszawska prokuratura okręgowa wzywa na świadka przedstawiciela ministerstwa zdrowia. Ma zeznawać we śledztwie dotyczącym afery z lekami dla chorych na raka.

Prokuratorzy podejrzewają, że urzędnicy Ministerstwa Zdrowia nie dopełnili obowiązków i dlatego w całym kraju zabrakło specyfików wykorzystywanych w chemioterapii. Na razie nie wiadomo, kiedy może dojść do przesłuchania urzędnika resortu. Śledczy wysłali pismo do ministerstwa, a sam resort sam ma ustalić, kto będzie zeznawał i wyznaczyć termin przesłuchania. Ta osoba ma wyjaśnić, co robili urzędnicy, by leków nie brakowało. Razem z wnioskiem o przesłuchanie świadka prokuratura zażądała wszystkich dokumentów dotyczących tej sprawy.

Kolejnym świadkiem ma być także rzecznik praw pacjenta. Śledczy chcą, by biuro rzecznika przygotowało informacje na temat skutków działania resortu i utrudnionego dostępu do leków. Między innymi właśnie do rzecznika pisali chorzy i ich rodziny oburzeni faktem, że brakuje specyfików do chemioterapii.

Zabrakło leku, który ratuje życie

W połowie maja RMF FM informowało o problemach z hurtową dostawą leków onkologicznych z zagranicy. Niezbędnych w terapii preparatów zaczęło brakować w wielu placówkach, bo producent wstrzymał ich dostawę do Polski. Chodziło o jedyny dostępny na rynku specyfik do chemioterapii leczącej niektóre rodzaje nowotworów. W efekcie wielu pacjentom groziło przerwanie leczenia. Kontynuacji terapii nie zapewniło również Ministerstwo Zdrowia.

Lekarze próbowali zdobywać leki, szukając ich na przykład w hurtowniach farmaceutycznych. Tam jednak również zaczęło ich brakować. Problem dotyczył zarówno preparatu zarejestrowanego w Polsce, jak i jego zamienników. Magazyny świeciły pustkami od wielu tygodni.

Część szpitali chciała sprowadzać do Polski zamienniki potrzebnego leku z zagranicy w procedurze tzw. importu docelowego. Problem jednak w tym że taka procedura jest nie tylko długotrwała, ale i kosztowna. Lek sprowadzany z zagranicy może być nawet 10 razy droższy, a szpital musi zapłacić z pieniędzy, jakie przyznał mu NFZ w rocznym kontrakcie.

"Resort zdrowia nie przejmował się problemem"

Według przedstawicieli szpitali, z którymi w połowie maja rozmawiała reporterka RMF FM Ministerstwo Zdrowia zainteresowało się problemem dopiero w połowie marca. Wcześniej resort Bartosza Arłukowicza - mimo że miał informacje od producenta leku - zdawał się nie widzieć problemu.

Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło wtedy enigmatycznie, że producent specyfików na raka nie wycofał się ze sprzedaży, a jedynie "zmienił proces technologiczny". Resort przerzucał też odpowiedzialność za brak leków onkologicznych na dyrektorów szpitali.