Premier Izraela Ehud Barak dał przywódcy Palestyńskiej Autonomii Jasserowi Arafatowi 48 godzin na powstrzymanie przemocy. W przeciwnym razie proces pokojowy zostanie wstrzymany.

Jeśli w ciagu dwóch dni Palestyńczycy nie położą kresu walkom, armia izraelska zaatakuje ich z dużo większą niż dotąd siłą – powiedział w sobotę wieczorem Ehud Barak. Zaznaczył tez, że Izrael zrobi wszystko, żeby uwolnić trzech uprowadzonych przez Hezbollah do Libanu żołnierzy. Barak obarczył Liban i Syrię odpowiedzialnością za porwanie. Odmówił jednak sprecyzowania, jakie wysiłki dyplomatyczne i wojskowe podejmowane są w celu uwolnienia uprowadzonych. Ehud Barak stwierdził, że Arafat jest osobiście odpowiedzialny za trwające już od ponad tygodnia starcia. Jednocześnie szef izraelskiej dyplomacji Szlomo Ben Ami powiedział, że Arafat nie może być już dłużej uważany za prawdziwego partnera w rokowaniach pokojowych i ostrzegł, że Izrael jest gotów to konfrontacji. W odpowiedzi palestyński minister informacji oznajmił, że Palestyńczycy nie ugną się przed izraelskimi groźbami.

Izrael przerzuca na granicę z Libanem posiłki wojskowe, grożąc zbombardowaniem Bejrutu, jeśli nie zostaną zwolnieni trzej żołnierze uprowadzeni przez islamistów z Hezbollahu. Państwo żydowskie ostrzegło Liban i Syrię, którą obarcza odpowiedzialnością za porwanie żołnierzy, iż jest gotów użyć wszelkich środków. Rząd Baraka zapowiedział, że także i na odcinku granicy z Libanem ewentualny odzew Izraela będzie znacznie ostrzejszy niż dotychczasowe akcje tego rodzaju. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Tel-Awiwu, Elego Barbura:

Łagodzić sytuację próbują Stany Zjednoczone. Wzywają Izrael i Palestyńczyków do powstrzymania się od przemocy. Prezydent Bill Clinton telefonicznie rozmawiał zarówno z premierem Barakiem, jak i Jasserem Arafatem. W Nowym Jorku odbyła się sesja Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęcona pogarszającej się sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Liczba ofiar toczących się od ponad tygodnia izraelsko-palestyńskich zamieszek wzrosła już do ponad 110. Prawie 3000 jest rannych - to dane przedstawione przez przywódcę Autonomii Palestyńskiej, Jassera Arafata. Odpowiedzialnością za wybuch przemocy Jasser Arafat obarczył Izrael, twierdząc, że państwo żydowskie prowadzi "wojskowo-gospodarczy plan zniszczenia terytoriów palestyńskich". "Przecież cały świat widzi narastającą przemoc Izraela wobec Palestyńczyków, Libańczyków, całego świata arabskiego i świętych miejsc islamu" - mówił Arafat. Przedstawicielka władz Autonomii, Hannan Ashrawi, określiła starcia izraelsko-palestyńskie mianem tragedii: "moim zdaniem jedynym sposobem, by położyć temu kres, jest wycofanie się Izraela z naszych terenów, powołanie międzynarodowej komisji dochodzeniowej i zapewnienie ochrony Palestyńczykom. Izrael powinien też zacząć się zachowywać jak prawdziwy partner w rokowaniach pokojowych".

Wczoraj rano w Nablusie na Zachodnim Brzegu setki Palestyńczyków wtargnęły do biblijnego grobu Józefa, skąd Izrael wycofał swoich żołnierzy. Wbrew wcześniejszym ustaleniom władze palestyńskie nie zdołały uchronić tego czczonego przez Żydów miejsca. Podłożono tam już ogień, a tłum zniszczył przedmioty kultu religijnego. "Wycofaliśmy chwilowo żołnierzy z grobu Józefa, gdyż walki z Palestyńczykami mogą potrwać jeszcze dłuższy czas. Chcieliśmy uniknąć strat własnych i masakry Palestyńczyków" – oświadczył wiceminister obrony Izraela. Do strzelaniny doszło też na granicy izraelsko-libańskiej. Izraelscy żołnierze ostrzelali grupę Palestyńczyków, którzy obrzucali kamieniami posterunek wojskowy. Rannych zostało 15 osób.

Islamiści z Hezbollahu wzięli do niewoli co najmniej trzech izraelskich żołnierzy - podała w sobotę libańska państwowa telewizja Tele-Liban. Doszło do tego krótko po tym, jak Hezbollahowie ostrzelali izraelskie pozycje na spornym terytorium osiedli Szeba. Helikoptery zlokalizowały zmierzający do Bejrutu konwój samochodów, w których mogą znajdować się uprowadzeni żołnierze. Pośrednikiem w rokowaniach są Stany Zjednoczone, które za wszelką cenę chcą uniknąć dalszej eskalacji. Hezbollach zapowiedział, że nie zwolni żołnierzy, dopóki Izrael nie wypuści 15 jeńców libańskich i wszystkich więźniów palestyńskich. Islamiści zagrozili, że w razie ataku na Bejrut ostrzelają rakietami północny Izrael. Ostrzał prowadzony jest niemal na całej długości izraelsko-libańskiej granicy. Hezbollah ostrzeliwuje Izrael pierwszy od czasu wycofania się wojsk państwa żydowskiego z południowego Libanu w maju tego roku. Do ataku Hezbollahu doszło krótko po tym jak izraelscy żołnierze otworzyli ogień do setek Palestyńczyków protestujących przeciwko palestyńskim ofiarom trwających od ponad tygodnia starć.

06:45