Pożar endogeniczny, który pojawił się w nocy z wtorku na środę w kopalni "Kazimierz - Juliusz" w Sosnowcu, został już opanowany. W kopalni wykryto podwyższone stężenie tlenku węgla. Z zagrożonego rejonu wycofano 83 górników, z wykorzystaniem tzw. aparatów ucieczkowych. Nikomu nic się nie stało.

Pożary endogeniczne to stosunkowo częste zjawisko w górnictwie, powstają zwykle wskutek samozagrzania się węgla. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów.

Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa; może to trwać nawet kilka miesięcy. W tym przypadku budowanie tam nie było konieczne.