"Chcielibyśmy szkoły, która nie jest szkołą piorącą mózgi naszym dzieciom. Chcemy szkoły wolnej, zasobnej, szkoły, z której nie będą uciekali nauczyciele" – mówił w Rumi lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. "Nie jestem w stanie dziś, 1 września, ze spokojem słuchać słów przedstawicieli ministerstwa edukacji o tym, że to nie jest problem, że brakuje tysięcy nauczycieli w polskich szkołach, że to nie ma znaczenia. To ma fundamentalne znaczenie. Przyszłość naszych dzieci będzie zależała dokładnie od tego, czy w polskich szkołach nie zabraknie polskich nauczycieli. Dzisiaj ten problem zaczyna być coraz bardziej narastający" – dodał.

Ten 1 września jest dniem dosyć smutnym, dniem poważnej refleksji związanej z polską szkołą. Jeśli dzisiaj wspominamy te najbardziej krytyczne momenty w naszej historii, to powinniśmy zdawać sobie sprawę, że dzisiaj wyzwaniem dla każdego patrioty jest przede wszystkim pomoc polskim dzieciom - powiedział Donald Tusk przed zespołem szkół w pomorskiej Rumi. Jak wskazał, burmistrz miasta poinformował go, że w samej tylko Rumii potrzeba rocznie dołożyć do szkół 26 mln zł.

Jak mówił lider PO, "dziś patriotyzm polega na tym, by drożyzna nie zagrażała polskim rodzinom i polskim szkołom, edukacji naszych dzieci".

Tusk podkreślił, że nie będzie wystarczającej liczby nauczycieli, jeżeli ich wynagrodzenia będą wynosiły "niewiele ponad minimum socjalne". To jedna z najważniejszych inwestycji w naszą przyszłość - właśnie szkoła i nauczyciele. To, że tak wielu nauczycieli żyje dziś na głodowych pensjach jest przekreśleniem naszych szans na przyszłość, lepszą przyszłość tych pokoleń, które dzisiaj z wielką tremą rozpoczynają rok szkolny - zaznaczył Tusk.

Lider PO odniósł się również do kwestii planowanych na 2023 r. podwyżek w wysokości ok. 7 proc. dla pracowników sfery budżetowej. Ta informacja przyszła do nas w tym samym dniu, kiedy dowiedzieliśmy się, że inflacja w samym tylko sierpniu to ponad 16 procent. Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo, ale martwi mnie to, że rząd znajduje pieniądze na najdziwniejsze fanaberie, bardzo dużo pieniędzy znajduje na własne wydatki, a nie znajduje pieniędzy na pracowników, którzy są tu na dole - w szkole, w urzędach, w różnych miejscach, gdzie państwo działa na rzecz obywateli - stwierdził.