W sumie nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy NATO może w ramach wzmocnienia flanki wschodniej stacjonować od przyszłego roku w Polsce. Są też rzeczy, których się nie udało osiągnąć podczas szczytu. Jak donosi korespondentka RMF FM z Brukseli AWACS-y i drony na razie nie są dla Polski. Początkowo Polska chciała, aby samoloty dostarczały informacji na temat tego, co dzieje się w Rosji.

W sumie nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy NATO może w ramach wzmocnienia flanki wschodniej stacjonować od przyszłego roku w Polsce. Są też rzeczy, których się nie udało osiągnąć podczas szczytu. Jak donosi korespondentka RMF FM z Brukseli AWACS-y i drony na razie nie są dla Polski. Początkowo Polska chciała, aby samoloty dostarczały informacji na temat tego, co dzieje się w Rosji.
Zdj. ilustracyjne /Wiktor Dabkowski /PAP/EPA

Pojawił się jednak problem finansowy. Tego typu sprzęt jest bardzo drogi i wymaga inwestycji w infrastrukturę, bo konieczne są specjalne bazy i lotniska. Taki sprzęt daje więc także zatrudnienie lokalnej ludności. Niemcy i Włochy, gdzie obecnie znajdują się NATO-wskie AWACS-y i drony, nie chciały zrezygnować z tych korzyści.

Jak dowiedziała się od polskich dyplomatów dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Warszawa początkowo sądziła, że łatwiejsze dla NATO będzie podjęcie decyzji o wysłaniu na wschodnią flankę właśnie takiej broni nie-ofensywnej. Zwyciężyły interesy ekonomiczne i na razie nie ma szans, by tego rodzaju NATO-wski sprzęt wywiadowczy trafił do naszego kraju. 

(az)