3,5 miliona złotych kosztowało szczecińskie Samorządowe Centrum Biznesu. Miesiąc temu z wielką pompą otworzył je marszałek województwa, dziś jednak budynek świeci pustkami. Nawet dojście do niego to droga przez labirynt.

Najpierw trzeba przejść przez przychodnię, potem znaleźć tabliczkę z informacją, że instytucja znajduje się na trzecim piętrze. W pokonaniu tej trasy pomaga szatniarka, przyznaje jednak, że wiele pracy nie ma. - Tam jest tak mało ludzi, że nikt nie pyta - mówi.

W samym Centrum wciąż trwa rozpakowywanie kartonów, a urząd marszałkowski obiecuje, że już wkrótce wszystko będzie działać jak należy. To wydaje się oczywiste, by instytucja w ogóle mogła zainaugurować działalność. W tym wypadku jednak priorytetem było huczne otwarcie.