Przebywający z wizytą w USA prezydent Francji Jacques Chirac zaapelował do Ameryki, aby "nie odwracała się plecami do świata" i nie wyrzekała się swoich globalnych zobowiązań. Wezwanie to było skierowane do przyszłej administracji George'a W.Busha.

"Świat potrzebuje Ameryki, która spełnia swoje globalne zobowiązania. Potrzebuje Ameryki, która nie ulega pokusie odwracania się plecami do świata albo pokusie unilateralizmu i która odgrywa swoją pełną rolę w głównych organizacjach międzynarodowych" - napisał Chirac w poniedziałkowym "The Washington Post". Francuski prezydent zaczął swój artykuł od pogratulowania wycięstwa wyborczego prezydentowi-elektowi George'owi W.Bushowi, którego plany i wypowiedzi - podobnie jak jego doradców do spraw polityki i zagranicznej - wzbudzają wśród Europejczyków niepokój, że za jego rządów stosunki między USA a Europą mogą się pogorszyć. Chodzi tu między innymi o poparcie Busha dla projektu budowy amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej - krytykowanego nawet przez największego sojusznika Waszyngtonu w Europie, czyli Wielką Brytanię - oraz dla zablokowania przez zdominowany przez Republikanów Kongres ratyfikacji międzynarodowego traktatu o zakazie prób z bronią nuklearną. W Europie krytykowano także zapowiedzi doradców Busha, że USA planują wycofanie swych wojsk z misji NATO w Bośni i Kosowie. Zdaniem krytyków, może to utrudnić dalsze etapy rozszerzenia sojuszu atlantyckiego, bo Europejczycy nabiorą przekonania, że Waszyngton chce przerzucić na nich główny ciężar zadań NATO na starym kontynencie.

Chirac stoi na czele delegacji Unii Europejskiej, która prowadziła w poniedziałek rozmowy dotyczące sporów handlowych między USA a krajami UE. Spotkał się też z prezydentem Clintonem. Przed rozmową z prezydentem Francji - która przewodniczy obecnie Unii - Clinton wyraził przekonanie, że obejmująca wkrótce władzę administracja George'a W.Busha będzie prowadzić politykę dobrych stosunków z krajami europejskimi.

02:00