Trzech pracowników Urzędu Miejskiego w wielkopolskim Swarzędzu oskarżyło swoją przełożoną w liście do burmistrza miasta o stosowanie terroru psychicznego, poniżanie i upokarzanie. Kobieta broni się. Mówi, że podwładni jej nie słuchają i są leniwi, a list ma być elementem kampanii przed przedterminowymi wyborami burmistrza miasta.

Nie jestem w stanie znieść atmosfery, która tutaj panuje - mówi pani Beata, która napisała list o mobbingu. Nie chcę przypłacić tego, co się tutaj dzieje, zawałem serca - dodaje inny z urzędników, którzy podpisali się pod listem.

Co ciekawe, szefowa sama uważa się za ofiarę swoich podwładnych. To są proste, elementarne rzeczy, z którymi radzą sobie ludzie ze średnim wykształceniem. Tu pracują profesjonaliści, którzy nie radzą sobie z najprostszymi rzeczami - mówi. Jej zdaniem, urzędnicy są leniwi i nie wykonują poleceń. Zaznacza, że list o mobbingu został napisany tylko po to, by przypodobać się ewentualnej zwyciężczyni przedterminowych wyborów burmistrza Swarzędza.

Sprawę będzie wyjaśniać Państwowa Inspekcja Pracy.