Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna chce, by Straż Marszałkowska miała paralizatory elektryczne. Zdaniem posłów, których pytała "Rzeczpospolita" - to przesada.

Projekt nowelizacji rozporządzenia o przypadkach, warunkach i sposobach użycia przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu środków przymusu bezpośredniego (Straż Marszałkowska podlega pod tę ustawę) MSWiA przygotowało na wniosek marszałka Sejmu, po głośnej sprawie zamordowania Marka Rosiaka w łódzkiej siedzibie PiS.

Straż Marszałkowska miała otrzymać paralizatory w lutym, ale wiadomo już, że wejście w życie przepisu ulegnie opóźnieniu. Jest on obecnie w fazie uzgodnień międzyresortowych. Kancelaria Sejmu już zarezerwowała 120 tys. zł na zakup paralizatorów. Strażnicy będą mogli ich użyć jeśli "inne środki zawiodły".

Natomiast wyposażenie BOR w te urządzenia ma kosztować ok. 5 mln zł. Ale niektórzy funkcjonariusze twierdzą, że to zakup zbędny, bo mają lepsze i skuteczniejsze metody obezwładniania przeciwnika. Także część posłów jest podobnego zdania.