Henrykowi Stokłosie, który jutro w Senacie złoży ślubowanie przypadło miejsce na końcu sali obrad, pomiędzy senatorami PO i PiS. Stokłosa - oskarżony o ponad 20 przestępstw w tym m.in. o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów i sędziego Sądu Administracyjnego - wygrał w lutym wybory uzupełniające do Senatu.

Wbrew wcześniejszym doniesieniom, Stokłosa na sali obrad nie będzie jednak siedział obok szefa resortu sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. Zajmie miejsce w ostatnich ławach senackich, między Pawłem Klimowiczem z PO a Witoldem Idczakiem z PiS.

Szef senackiego klubu PO Marek Rocki powiedział, że decyzja o przydzieleniu miejsca Stokłosie została podjęta po rozmowach z senatorami PiS. Zdecydowaliśmy, aby pan Henryk Stokłosa siedział między naszymi klubami i w tym celu musieliśmy przesadzić jednego z naszych senatorów, aby zrobić mu miejsce. Gdyby siedział obok ministra sprawiedliwości, byłoby to dość niezręczne - stwierdził Rocki. Zdaniem senatora PO Łukasza Abgarowicza "Stokłosa to niezbyt ciekawa postać i wyzwaniem dla całego Senatu będzie jego powrót". Ślubowanie Stokłosy na pewno będzie wydarzeniem medialnym - dodał. Osobiście nie jestem zadowolony, że Henryk Stokłosa wraca do Senatu, ale taka jest demokracja. To obywatele go wybrali, nam pozostaje ten fakt tylko zaakceptować - podkreślił Abgarowicz.

Zdaniem senatora PiS Stanisława Koguta powrót Stokłosy do Senatu bardzo komplikuje prace izby. Ma on postawione zarzuty prokuratorskie, a dla mnie w parlamencie powinny zasiadać prawdziwe autorytety. Nie podważam demokracji i jego wyboru, ale jest to chichot historii, o czym świadczą przepychanki, gdzie Stokłosa ma siedzieć, bo nikt go tu nie chce - podkreślił Kogut.

Senator chce też przekonywać innych polityków PiS, aby na czas ślubowania opuścili salę obrad. Będę rekomendował, abyśmy wyszli na znak protestu z sali. Moim zdaniem wszyscy senatorowie powinni to zrobić, aby dać wyraz sprzeciwu wobec tej sytuacji - powiedział Kogut.