Lubuska Komenda Wojewódzka Straży Pożarnej ponownie zbada sprawę przyjęcia do pracy w straży zięcia wiceszefa Spraw Wewnętrznych i Administracji - Marka Surmacza. Dochodzenie w tej sprawie przedłużyła również Komenda Główna PSP. Kilka dni temu RMF FM informował, że zięć Surmacza został strażakiem, mimo że nie spełniał wymogów.

Dotąd w tej sprawie nie podjęto żadnych decyzji. Ponieważ jest ona złożona, komendant główny zdecydował o przedłużeniu prac zespołu prawnego, tak aby żaden jej wątek nie był pominięty - powiedział rzecznik komendanta głównego straży pożarnej Dariusz Malinowski. Dodał, że chodzi również o "czynnik ludzki" - czyli sytuację lubuskiego komendanta wojewódzkiego i przyjętego do służby zięcia Surmacza.

Malinowski poinformował, że o wynikach prac zespołu komendant główny poinformuje lubuskiego wojewodę i szefa MSWiA.

Kilka dni temu dziennikarze RMF FM i "Super Expressu" ujawnili, że Piotr W. został strażakiem wbrew przepisom, bo nie miał uregulowanego stosunku do służby wojskowej.

Na mocy ustawy o państwowej straży pożarnej strażakiem może zostać osoba, która odbyła zasadniczą służbę wojskową, została z obowiązku jej odbywania zwolniona albo przeniesiona do rezerwy. Student Piotr W. nie spełniał tych wymogów.

Ale jak ustalili reporterzy "Super Expressu" i RMF FM mąż córki Surmacza, gorzowskiej radnej z ramienia PiS, dzięki protekcji teścia od końca zeszłego roku pracuje w Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim. Zięć Surmacza uczy się teraz strażackiego rzemiosła w ośrodku szkolenia w Świebodzinie.

Pod koniec grudnia 2006 specjalna komisja złożona z zastępcy komendanta wojewódzkiego, naczelnika kadr oraz naczelnika wydziału kwatermistrzowskiego zebrała się, aby rozstrzygnąć, kto spośród kandydatów może zostać strażakiem. Jednego kandydata odrzuciła, a Piotra W. - zięcia Surmacza - wbrew zapisom ustawy, przyjęła do służby.