Ze względu na przedawnienie Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę pułkownika Jana Lesiaka. Jednocześnie jednak uznał, że Lesiak przekroczył swe uprawnienia w sprawie inwigilowania partii politycznych przez UOP w latach 90.

Nie ma dowodów, by Jan Lesiak miał cokolwiek wspólnego z ochroną kontrwywiadowczą byłych członków rządu Jana Olszewskiego po upadku tego rządu w czerwcu 1992 r. - orzekł warszawski sąd. Sędzia Sławomir Machnio powiedział w uzasadnieniu wyroku, że dopiero rok później w czasie demonstracji, na której została spalona kukła Lecha Wałęsy, UOP zainteresował się ugrupowaniami uczestniczącymi w ówczesnych akcjach. I od wtedy można mówić o udziale płk. Lesiaka w całej sprawie - dodał.

Zarazem sąd podkreślił, że nie ma żadnych dowodów, aby Lesiak miał jakikolwiek udział w wypadkach losowych liderów ówczesnej opozycji - np. wypadków samochodów czy włamań do mieszkań. Sąd podkreślił, że w aktach sprawy ma około 40 kart z szafy Lesiaka, choć - jak można się domyślać - gdy szafę otwarto, było w niej kilka tysięcy stron materiałów. To UOP dokonał selekcji tych materiałów źródłowych o podstawowym znaczeniu - podkreślił sąd.

Sędziowie określili proces jako "obarczony garbem". Uzasadnienia wyroku wysłuchał reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Posłuchaj jego relacji:

Prokurator zażądał dla Lesiaka 3 lat więzienia i 10 lat zakazu zajmowania funkcji w administracji, związanych z dostępem do tajemnicy. Obrońca pułkownika dowodził zaś, że sprawa w znacznej części się przedawniła i wnosił o umorzenie części procesu, dotyczącej zarzutów z lat 1991-96.

Sam oskarżony w ostatnim słowie mówił, że sprawa ma charakter polityczno-propagandowy. Od początku procesu Lesiak nie przyznawał się do winy.

Przypomnijmy. Prokuratura oskarżyła pułkownika Jana Lesiaka o kierowanie nielegalną inwigilacją polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej w latach 1991-1997. Zarzuciła mu przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. Karalność czynu, o który prokuratura oskarża Lesiaka, przedawnia się w marcu 2007 r.