Poszukiwany przez policję mężczyzna, podejrzewany o pobicie 20-latka w autobusie linii 908 N, jadącym z Katowic do Sosnowca, sam zgłosił się na policję – poinformowała w środę oficer prasowa sosnowieckiej policji podkomisarz Sonia Kepper.
W nocy z piątku na sobotę (28-29 sierpnia) w autobusie nocnym między Katowicami i Sosnowcem doszło do brutalnego pobicia, którego ofiarą był 20-latek. Chłopak stanął w obronie innego pasażera, który był obrażany homofobicznymi wyzwiskami. Policja poszukiwała sprawcy zdarzenia, publikując m.in. jego portret pamięciowy.
Dziś oficer prasowa sosnowieckiej policji podkomisarz Sonia Kepper poinformowała, że mężczyzna sam zgłosił się na komisariat. Sprawca ma 27-lat i mieszka w Sosnowcu.
Podkomisarz Kepper dodała, że trwają właśnie czynności z jego udziałem. Wczesnym popołudniem podane zostaną bardziej szczegółowe informacje na temat zdarzenia.
Według relacji dziewczyny pobitego 20-latka - umieszczonej w mediach społecznościowych - chłopak stanął w obronie innego pasażera, atakowanego słownie na tle homofobicznym. Policja nie potwierdziła dotąd, że incydent miał właśnie takie podłoże. W opisie zdarzenia możemy przeczytać, że napastnik uderzył Kubę dwukrotnie, po czym ten uderzył głową o rurkę autobusu i stracił przytomność. "To nie powstrzymało napastnika: bił mojego chłopaka po głowie, gdy ten leżał na podłożu" - pisze dziewczyna.
O pomoc w tej sprawie zwrócił się też do mieszkańców na swoim profilu w portalu społecznościowym prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Prezydent we wpisie zwrócił uwagę na prawdopodobne homofobiczne tło podłoże ataku.
Na zdjęciu widzicie Kubę, który stanął w obronie pasażerów autobusu linii nocnej z Katowic do Sosnowca. Dlaczego to zrobił? Jeden z mężczyzn obrażał te osoby na tle homofobicznym. Kuba "w zamian za to" dostał kilka ciosów w twarz i stracił przytomność - stwierdził Chęciński.
Na wołanie o pomoc ofiar nie zareagowali pasażerowie ani kierowca autobusu. Dopiero dwóch mężczyzn po pewnym czasie odciągnęło agresora. Sprawca pojechał dalej autobusem, a na przystanku została zawiadomiona policja i pogotowie.