Polska liczy, że z Waszyngtonu popłyną dzisiaj słowa przeprosin za niefortunną wypowiedź szefa FBI. Szef polskie dyplomacji Grzegorz Schetyna powiedział, że mogą to być przeprosiny od samego autora tej wypowiedzi lub od administracji waszyngtońskiej.

Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna powiedział, że jeszcze dziś oczekuje od władz USA zamknięcia sprawy wypowiedzi szefa FBI Jamesa Comeya, która wywołała oburzenie w Polsce. Liczymy na zakończenie tej sprawy dzisiaj. Czekamy na zakończenie jej na poziomie Waszyngtonu. Uważamy, że tam musi być decyzja i bardzo wyraźny sygnał kończący tę kwestię i przepraszający za te niefortunne słowa - powiedział Schetyna dziennikarzom w Luksemburgu, gdzie uczestniczy w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE.

Dodał, że do decyzji USA należy to, czy będą to przeprosiny "autora tych nieprzemyślanych słów czy też administracji waszyngtońskiej".

Chodzi o to, by tę sprawę zamknąć w normalnym stylu. To znaczy: coś złego się stało i oczekujemy, że ta sprawa zostanie zamknięta jak najszybciej, czyli dzisiaj - powiedział Schetyna. W takiej sytuacji trzeba reagować najszybciej, jak można, bo sprawa jest bulwersująca - ocenił.

"WSJ": Słowa szefa FBI wywołały w Polsce poruszenie

Poniedziałkowy "Wall Street Journal" pisze, że słowa dyrektora FBI Jamesa Comeya na temat rzekomego współudziału Polaków w Holocauście wywołały w Polsce duże poruszenie i doprowadziły do oficjalnego protestu MSZ.

Dziennik przypomina, że podczas II wojny światowej Polska padła ofiarą agresji Niemiec.

Comey powiedział 15 kwietnia w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, że najbardziej przerażającą lekcją Holocaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. "W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić" - dodał Comey.

Słowa Comeya zostały opublikowane w dzienniku "Washington Post".

"WSJ" zwraca uwagę, że "te komentarze wywołały falę potępienia w Polsce, pierwszym kraju zaatakowanym przez nazistowskie Niemcy podczas II wojny światowej i następnie okupowanym przez sześć lat. Państwo straciło miliony obywateli, w tym około 3 mln Polaków żydowskiego pochodzenia. Wojna spustoszyła kraj i doprowadziła do eksterminacji większości jego elit". Dziennik podkreśla, że wypowiedź szefa FBI była komentowana przez najwyższe władze w Polsce, a do MSZ został w niedzielę wezwany ambasador USA Stephen Mull, któremu wręczono oficjalny protest.

Dziennik zwraca uwagę, że w przeszłości Polska była wielokrotnie oskarżana o współpracę z nazistowskimi Niemcami, a w zachodniej prasie pojawiało się pojęcie "polskich obozów zagłady", co było przyjmowane w kraju jako pomówienia. "WSJ" podaje, że władze w Warszawie oficjalnie przeprosiły za pogromy, jakich dopuścili się polscy obywatele na ludności żydowskiej podczas II wojny światowej. Gazeta podkreśla także, że podczas konfliktu Polacy ratowali Żydów, o czym świadczy izraelski Instytut Pamięci Yad Vashem przyznając medale Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

Incydent z wypowiedzią Comeya odnotowują także na swoich stronach internetowych dzienniki "New York Times" i "Washington Post" zamieszczając korespondencję agencji Associated Press.

(j.)