Stan zdrowia oskarżonego o doprowadzenie do ruiny fabryki żelatyny w Brodnicy niegdyś króla polskiej żelatyny skutecznie uniemożliwia mu od trzech lat rozpoczęcie procesu w tej sprawie. Dziś sąd w Toruniu skapitulował i ponownie odroczył rozpoczęcie procesu.

Kazimierz Grabek uskarża się na uciążliwe bóle kręgosłupa. Dziś także ledwo trzymał się na nogach. Jeśli już stał, to na jego twarzy malował się grymas bólu, który stawał się wyraźniejszy im więcej zaświadczeń lekarskich odczytywał sędzia.

Wynikało z nich niezbicie, że Grabek nie powinien jeździć samochodem, czy pociągiem; może ewentualnie lecieć samolotem. Nie znaczy to jednak, że Grabkowi zależy na odwlekaniu procesu. On go chce, ponieważ prokurator niesłusznie go oskarżył: Zarzuty są podane niezgodnie z obowiązującym stanem prawnym. Jak z pasją mówił o prokuratorze, na jego twarzy natychmiast odmalował się znany z sali rozpraw grymas.

Przed nim kapitulowały już sądy w Brodnicy, Grójcu, Radomiu, Lublinie i teraz w Toruniu. Kolejny raz sędzia zmierzy się z grymasem w połowie listopada.