Michał M. jest ostatecznie skazany na karę dożywocia za głośne zabójstwo harfistki i ochroniarza w Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze w marcu 2013 roku. Sąd Najwyższy oddalił jako oczywiście bezzasadną kasację obrońcy w tej sprawie.

Cały proces Michała M. był z uwagi na charakter zbrodni niejawny, podobnie jak uzasadnienie orzeczenia Sądu Najwyższego. Wiadomo jedynie, że kasację wniosła mec. Sylwia Szulawska, obrońca skazanego, i że SN oddalił ją jako oczywiście bezzasadną. Tym samym ostateczna jest wymierzona Michałowi M. przez niższe instancje kara dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach, a nie - jak stanowi ogólna norma dla skazanych na dożywocie - po 25 latach.

W SN kasację rozpoznawał pięcioosobowy skład sędziowski, któremu przewodniczył sędzia Jarosław Matras, a sędzią sprawozdawcą była Dorota Rysińska. Orzekali też sędziowie: Józef Dołhy, Barbara Skoczkowska i Jacek Sobczak.

Do zbrodni doszło w nocy z 7 na 8 marca 2013 roku w budynku Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze. Ofiarami byli 59-letni Paweł K., pracownik ochrony, który wykonywał obowiązki portiera, oraz 25-letnia Victoria J. - harfistka, która nocowała w filharmonii. Pochodząca z Warszawy artystka przyjechała w zastępstwie tylko na jeden koncert - "Muzyczne pary" z muzyką m.in. Wagnera i Czajkowskiego. Dzień wcześniej w filharmonii odbyła się próba generalna koncertu, a harfistka pozostała w budynku, korzystając z pokoju gościnnego.

29-letni Michał M. był wtedy pracownikiem technicznym filharmonii. Został zatrzymany jeszcze w dniu dokonania zbrodni na Górnym Śląsku - kilkaset kilometrów od Jeleniej Góry.

Śledczy postawili mu zarzuty podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, gwałtu i rozboju. Prokuratura nie chciała mówić o motywach tej zbrodni ze względu na dobro pokrzywdzonych i ich rodzin, a z powodu drastycznych szczegółów przestępstwa złożyła wniosek o utajnienie procesu. Mogę tylko powiedzieć, że motyw jest złożony - mówiła w styczniu 2014 roku rzeczniczka jeleniogórskiej prokuratury okręgowej Violetta Niziołek.

Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze utajnił nie tylko proces, ale również uzasadnienie wyroku.

M. częściowo przyznał się do zarzucanych mu czynów - mówił dziennikarzom prok. Sebastian Ziembicki. Według mediów, biegli powołani w sprawie wskazywali, że M. ma nieprawidłową osobowość, ale w chwili zbrodni był poczytalny i działał w sposób zaplanowany.

Wyrok sądu pierwszej instancji zapadł w maju zeszłego roku. Sąd wymierzył mężczyźnie karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 50 latach. Na ponad 350 osób, odbywających w polskich więzieniach prawomocne kary dożywocia, orzeczoną możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie po tak długim czasie - 50 latach - miało wówczas dwóch skazanych.

Obrona podważała opinię biegłych wydaną w sprawie. Wskazywała, że tak długi, 50-letni okres nie daje skazanemu szans na skorzystanie z możliwości warunkowego zwolnienia i jest to niehumanitarne. W apelacji wnioskowano o ponowne przekazanie sprawy do sądu okręgowego.

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w październiku zeszłego roku zmniejszył do 40 lat okres, po którym skazany miałby prawo ubiegania się o zwolnienie, czym częściowo uznał argument obrony. W polskim prawie nie ma kary dożywocia bez prawa ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Skazany mógłby to uczynić dopiero w wieku 79 lat, a biorąc pod uwagę średni okres życia mężczyzn w Polsce, pozbawiałoby go to realnej szansy na złożenie takiego wniosku - mówił wtedy sędzia Andrzej Krawiec z SA we Wrocławiu.

O warunkowe zwolnienie po 40 latach może ubiegać się ponad 20 osób skazanych w Polsce prawomocnie na dożywocie.

W pozostałej części sąd apelacyjny podtrzymał rozstrzygnięcie pierwszej instancji. Utrzymał również w mocy część wyroku sądu okręgowego dotyczącą zadośćuczynienia. Michał M. ma zapłacić po 250 tys. zł córce i żonie ochroniarza oraz 500 tys. zł matce harfistki.

(edbie)