​Student gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, autor rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę, usłyszał zarzut z kodeksu wykroczeń - dowiedział się reporter RMF FM. Prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa i przekazała sprawę policji, a ta zarzuciła studentowi publiczny i nieobyczajny wybryk.

Dziś lub jutro materiały w sprawie rzeźby  mają zostać przekazane do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe. Studentowi grozi teraz 1500 złotych grzywny, nagana, ograniczenie wolności lub nawet areszt. Wcześniej policja rozpatrywała sprawę pod kątem samowolnego posłużenia się własnością uczelni, ale Akademia Sztuk Pięknych nie wnioskowała o ukaranie studenta. W związku z tym nie przedstawiliśmy zarzutu. Przesłuchiwaliśmy reprezentanta uczelni, ale nie złożył on wniosku o ściganie tego mężczyzny - mówi Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Wcześniej sprawę badała prokuratura - między innymi pod kątem prezentowanie treści nawołujących do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Śledczy jednak nie dopatrzyli się przestępstwa i sprawę zostawili policji.

Rzeźba przedstawiająca mężczyznę w hełmie z gwiazdą, który klęczy nad leżącą, ciężarną kobietą i wkłada jej pistolet w usta w październiku stanęła na kilkanaście godzin przy głównej arterii Gdańska. Policja usunęła ją po skardze jednej z mieszkanek miasta. Od tego czasu jest trzymana w policyjnym magazynie. Rzeźbiarz tłumaczył, że ustawiając rzeźbę chciał zwrócić uwagę na prawdę historyczną i tragiczny los kobiet, masowo gwałconych przez radzieckich żołnierzy podczas wojny.

Policja usunęła ją po skardze mieszkanki Gdańska.