Usunięcie obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia z urzędu jest możliwe, bo pierwszy etap jego wyboru na stanowisko był wadliwy prawnie z jego winy - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita".

Gazeta powołując się na prawników zaznacza, że choć zgodnie z ustawą o NIK prezesa tej instytucji nie da się odwołać z funkcji, np. bez wyroku skazującego, to jest sposób na jego odsunięcie.

Wystarczy, że Senat lub Sejm podejmą uchwałę odnoszącą się do procedury zgłoszenia kandydata na prezesa NIK, który nie podał ważnych informacji mających znaczenie dla jego wyboru - mówi "Rz" proszący o anonimowość prawnik. 

Zwraca on uwagę, że "już po wyborze Banasia wyszło na jaw, iż kamienicę w Krakowie wynajmował poniżej cen rynkowych, oszczędzając na podatkach. Te ważne dla wyboru informacje zataił".

Problemy lokalowe Mariana Banasia

O szefie Najwyższej Izby Kontroli, a zarazem byłym ministrze finansów i szefie Służby Celnej Marianie Banasiu zrobiło się głośno po tym, jak w materiale wyemitowanym 21 września "Superwizjer" TVN poinformował, że wpisał on do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, w której mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny. Dochód z wynajmu kamienicy i dwóch innych nieruchomości miał wynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. >>>PRZECZYTAJ WIĘCEJ O KAMIENICY BANASIA<<<

Tajne spotkanie Mariana Banasia z Ryszardem Terleckim

Po powrocie z urlopu Marian Banaś spotkał się z szefem klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. Jak ustalił reporter RMF Mariusz Piekarski, panowie przez 20 minut rozmawiali w budynku Sejmu. Obaj zaprzeczali, by podczas rozmowy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki nakłaniał Mariana Banasia do rezygnacji z prezesury NIK.

Jak twierdził wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel: spotkanie nie zostało zainicjowane przez władze partii. Natomiast zdaniem szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka: nie było w nim nic niestosownego.

Więcej o tajnym spotkaniu >>>TUTAJ<<< 

Kupił atrakcyjne mieszkanie w Warszawie, zajmował służbowe

Marian Banaś w grudniu 2015 roku złożył oświadczanie, że nie ma mieszkania i wtedy dostał z resortu finansów lokal służbowy. Był to 35-metrowe mieszkanie składające się z pokoju, kuchni i łazienki. Korzystał z niego do końca października tego roku.

Reporterzy śledczy RMF FM ustalili natomiast, że w marcu 2017 roku Banaś kupił sobie mieszkanie w Warszawie, w atrakcyjnej lokalizacji na strzeżonym osiedlu na Pradze. W oświadczeniu majątkowym napisał, że 40-metrowe mieszkanie to jego własność.

Dlaczego po kupnie nie zwrócił mieszkania służbowego? To jest właśnie zagadka. Szef NIK nie chce rozmawiać na ten temat. Być może chodzi o wygodę, być może o pieniądze. Mieszkając w lokalu służbowym, własne można wynajmować.

Resort finansów zaznacza, że zgodnie z przepisami lokal służbowy przyznaje się osobie, która nie ma mieszkania w stolicy. Brak jest natomiast uregulowania sytuacji, gdy urzędnik w trakcie trwania najmu lokal nabędzie.