Od wiceprezydenta Warszawy do zastępcy wójta małej gminy – wszyscy mają płacić 5 procent pensji na partyjne konto Platformy Obywatelskiej. Nawet jeśli do partii nie należą – pisze "Rzeczpospolita".

Gazeta pisze, że sprawa Samoobrony nie jest odosobniona, także PO chce, żeby urzędnicy z jej mianowania płacili na partię. Uchwała regionu mazowieckiego Platformy mówi wprost o „obowiązkowej darowiźnie” od osób, które sprawują funkcje publiczne „z rekomendacji PO”.

Sprawa budzi kontrowersje w samej partii. Nic o tym nie wiem i nie płacę. To w ogóle jakieś niedobre rozwiązanie. Powinny liczyć się kwalifikacje, a nie jakaś niejasna kategoria rekomendacji – krytykuje Jerzy Miller, wiceprezydent Warszawy, który jednak do Platformy nie należy. Członkowie wszystkich partii płacą składki, ale dodatkowe darowizny za zajmowane stanowisko to co innego.

"Rzeczpospolita" cytuje ogólnopolską instrukcję finansową Platformy: zarząd regionu podejmuje uchwałę o wysokości opodatkowania się osób sprawujących funkcje publiczne z ramienia PO w danym regionie.

To zupełnie co innego niż w przypadku Samoobrony. Nie ma mowy o żadnych stanowiskach z konkursu – przekonuje skarbnik i poseł PO Mirosław Drzewiecki.

Jednak na podstawie tego fragmentu instrukcji każdy region Platformy przyjmuje swoją. Dla przykładu w uchwale zarządu regionu mazowieckiego Platformy Obywatelskiej z 20 lutego 2007 roku zapisano: osoby sprawujące funkcje publiczne z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, w tym osoby niebędące członkami PO, zobowiązane są do comiesięcznych darowizn na rzecz partii. Do uchwały dołączony jest załącznik, w którym wymienione są funkcje publiczne, za które trzeba się partii odwdzięczyć.