Ponad godzinę trwały w poniedziałek rozmowy delegacji rolników w ministerstwie rolnictwa. Protestujący przedstawili propozycje dotyczące m.in. walki z afrykańskim pomorem świń i interwencji na rynku mleka i wieprzowiny. Do końca tygodnia mają dostać odpowiedź na swoje postulaty. Protest został czasowo zawieszony, w tzw. zielonym miasteczku przed kancelarią premiera pozostało kilkunastu rolników, głównie emerytów. Pozostali wstrzymali akcję ze względu na prace w gospodarstwach.

Przyjął je (propozycje rolników) wiceminister Nalewajk i do końca tygodnia ma dać odpowiedź. My wychodzimy w pola, załatwiamy sprawy w polach, robimy zjazdy wojewódzkie, 15 marca mamy zjazd krajowy OPZZ-etu. W międzyczasie w całej Polsce będą zbierane podpisy pod odwołaniem (Marka) Sawickiego z funkcji ministra rolnictwa - powiedział reporterce RMF FM po rozmowach w ministerstwie szef OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski.

W poniedziałek protest rolników przed siedzibą Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie rozpoczął się około południa. Początkowo rolnicy z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych planowali zablokowanie głównego wejścia do gmachu resortu, ale policja zabezpieczająca demonstrację nie dopuściła do tego.

Protestujący naprędce zbili z desek koryto dla - jak mówili - ministra Marka Sawickiego. Zapraszamy do koryta - skandowali. Ich zdaniem, "władza zawsze jest zainteresowana dostępem do koryta", więc przy tej okazji może zainteresuje się także ich sytuacją.

Szef OPZZRiOR Sławomir Izdebski przedstawił postulaty rolników kierowane do ministra rolnictwa. Pierwszy dotyczy walki z ASF i ograniczenia populacji dzików do 100 tys. sztuk. Rolnicy domagają się też powołania grup interwencyjnych straży leśnej do odstrzału dzików poza terenami leśnymi i natychmiastowego uboju i dezynfekcji dzików i tuczników zarażonych ASF.

Nie możemy eksportować wieprzowiny, póki w Polsce mamy ASF. Jeżeli nie potraficie nam pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzajcie - apelował Izdebski do władz podczas manifestacji.

Podkreślał, że rolnicy protestują także przeciw importowi do Polski wieprzowiny zarażonej gronkowcem.

Ponadto protestujący domagają się wsparcia polskich producentów mleka na zasadach analogicznych do tych, na jakich wsparcie otrzymali producenci z Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii. Według Izdebskiego, w przypadku Polski chodziłoby o kwotę 100 mln euro. Jego zdaniem, polscy rolnicy do dziś nie uzyskali takiej pomocy, bowiem nikt nie złożył odpowiedniego wniosku do Brukseli. Wśród rolniczych postulatów znalazło się żądanie rozłożenia kar za nadprodukcję mleka na 6, a nie 5 lat.

Rolnicy chcą także wprowadzenia mechanizmu interwencyjnego dla polskich producentów zbóż - w związku z czym zapasy państwowe uległyby zwiększeniu w okresie żniw - oraz wprowadzenia kontroli fitosanitarnej dla rzepaku z Ukrainy.

Zdaniem protestujących, rząd powinien także ściągnąć z rynku - za pieniądze z dopłat unijnych - milion ton jabłek, które zalegają w magazynach na skutek rosyjskiego embarga. Rolnicy domagają się też wprowadzenia umów kontraktacyjnych dla producentów warzyw.

Po spotkaniu w resorcie Izdebski zapowiedział zawieszenie protestu i częściową likwidację zielonego miasteczka. Zawieszamy protest, ponieważ rolnicy po miesiącu protestów muszą wrócić na pola - tłumaczył. Chcemy się tak zorganizować, że jeśli minister odrzuci nasze postulaty, to wrócimy do Warszawy na traktorach i rozpoczniemy protesty i blokady w całym kraju - podkreślił.

Do protestu przed gmachem ministerstwa odniósł się rzecznik resortu Witold Katner. Ministerstwo rolnictwa pracuje, jak pracowało. Trwają prace zespołów roboczych, w poniedziałek spotkał się zespół ds. trzody chlewnej - poinformował. Podkreślił, że rolnicze OPZZ i sam Izdebski ani razu nie uczestniczyli w posiedzeniach zespołów roboczych pracujących nad realizacją rolniczych postulatów. Szkoda, że pan Izdebski i rolnicze OPZZ nie chcą merytorycznie włączyć się w prace. Sami się eliminują, przedkładając medialne happeningi - skomentował.

(edbie)