Porozumienie wyborcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy rozpadnie się w Sejmie, powstaną dwa oddzielne kluby i będą ze sobą współpracować na zasadach rzeczywistej koalicji - mówi RMF lewicowy publicysta Janusz Rolicki, były naczelny „Trybuny”. Dodaje do tego, że ta współpraca wcale nie będzie łatwa i przymierze może się rozpaść. Skąd takie wróżby?

Chodzi o to, że Unii Pracy zależy przede wszystkim na odbudowaniu struktur własnej partii, a nie na całkowitej integracji z SLD – takie jest zdanie Janusza Rolickiego. I dlatego – twierdzi dalej – pewne jest, ze powstaną dwa kluby w Sejmie: "Będą dwa kluby. Będzie prawdziwa, autentyczna koalicja i wiadomo, że – o ile SLD jest bardziej centrowy, jest partią centrowo-lewicową – to Unia Pracy jest partią lewicowo-centrową" – uważa Rolicki. Według niego jest to małżeństwo z rozsądku, którego los w trudnych chwilach może być zagrożony. "Może się to rozpaść dlatego, że należy oczekiwać szalonych problemów gospodarczych" – powiedział były szef lewicowej „Trybuny”. Z wypowiedzi Marka Belki można wnioskować, że Sojusz przygotowuje się do restrykcyjnej polityki gospodarczej, a w Unii Pracy ciężko będzie znaleźć zwolenników tego kursu. Pozycja Belki nie będzie też chyba zbyt silna, bo przecież ostatnimi wypowiedziami raczej zyskał sobie wrogów niż przyjaciół wśród szeregowych członków samego SLD. „W tej chwili piekielnie narzekają na Belkę, uważają, że Belka spowodował to, że SLD wróciło z dalekiej podróży i zamiast 230 – 270 mandatów, ma w tej chwili 217 i ile ostatecznie będzie miało, tego nie wiadomo. W związku z tym, gdy będzie ostra polityka – a taką musi Miller prowadzić – to wtedy zacznie się w tej partii bunt" – mówił Rolicki. Z wypowiedzi lewicowego publicysty wyłania się czarny obraz nowego obozu rządzącego, ale trzeba jednak pamiętać, że Janusz Rolicki znany jest z braku sympatii do nowego szefa rządu.

foto RMF

16:40