Prokuratury w całym kraju sprawdzają, czy przeciw gdańskim biznesmenom Jackowi i Witoldowi Merkelom toczą się śledztwa. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości po cichu wspiera Jacka Kurskiego w procesie, który mu wytoczyli bracia Merkelowie? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza".

Merkelowie, byli działacze Kongresu Liberalno-Demokratycznego, wytoczyli proces cywilny posłowi PiS Jackowi Kurskiego, który oskarżył ich podczas kampanii wyborczej o "gigantyczne afery prywatyzacyjne". Oznajmił, że zostali pozbawieni wolności w związku z prywatyzacją m.in. firm Wedel, KGHM "Polska Miedź", Stocznia Gdańska i toczyły się przeciwko nim postępowania sądowe.

Proces z powództwa Jacka Merkela miał się zacząć przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w zeszłą środę, a z powództwa Witolda Merkela w piątek. Żaden nie ruszył z powodów formalnych - przypomina dziennik. Kilka dni przed datą pierwszego procesu we wszystkich prokuraturach apelacyjnych rozdzwoniły się telefony: śledczy z Prokuratury Krajowej nakazali sprawdzić w trybie pilnym, czy toczyły się bądź toczą śledztwa przeciwko Merkelom.

Do Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie osobiście dzwonili: dyrektor biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej Bogusław Święczkowski i szef biura postępowania

przygotowawczego tej prokuratury Jerzy Ziętek. Najpierw polecili sprawdzić, czy Merkelowie mieli sprawy od 2002 r. Kiedy okazało się, że nie, kazali sprawdzać głębiej, od 1990 r. Tu także wynik był negatywny - opowiada gazecie anonimowy prokurator z Lublina.

Mariusz Chudzik, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie: Polecenie sprawdzenia braci Merkelów otrzymaliśmy z biura postępowania przygotowawczego. Żadnej sprawy nie prowadziliśmy, o czym natychmiast poinformowaliśmy Prokuraturę Krajową.

Jerzy Ziętek z Prokuratury Krajowej tłumaczy, że polecenie sprawdzenia Merkelów otrzymał od przełożonych. To było polecenie szefa Prokuratury Krajowej Janusza Kaczmarka albo jego zastępcy Jerzego Engelkinga. Nikt nie mówił, z jakich powodów sprawdzamy tych panów - powiedział Ziętek. Janusz Kaczmarek zaprzeczył na łamach "Gazety Wyborczej", by Prokuratura Krajowa chciała pomóc Jackowi Kurskiemu w zdobyciu

dowodów na Merkelów.