Sąd w Kielcach wydał list gończy za Andrzejem Krzysztofikiem, którego przez pomyłkę wypuszczono z więzienia. Mężczyzna miał odsiadywać wyrok do 2017 roku.

Mężczyzna znalazł się za kratkami po wyroku za kradzież, uszkodzenie ciała i przestępstwa narkotykowe. Karę miał odsiadywać jeszcze przez cztery lata. W jej trakcie rozpoczął się jednak drugi proces wobec mężczyzny. Podejrzany został więc przewieziony z więzienia na sądową salę. Tam okazało się, że sąd uchylił mu tymczasowy areszt.

Funkcjonariusze - jak tłumaczą się policjanci - odwieźli więc podejrzanego do zakładu karnego. Gdy konwój wrócił do więzienia, strażnicy po otrzymaniu sądowej decyzji stwierdzili, że nie ma powodów, by dłużej przetrzymywać 31-latka za kratkami. Mężczyzna opuścił więc więzienie.

Zupełnie inaczej sprawę przedstawia rzecznik prasowy służby więziennej, który broni swoich kolegów. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM ppłk Jarosław Góra twierdzi, że policjanci nie doprowadzili do zakładu karnego podejrzanego mężczyzny. Stało się tak, choć funkcjonariusze wiedzieli, że mężczyzna musi odsiedzieć inny wyrok

Kto więc zawinił? Nie wiadomo. Sprawę wyjaśnią prokuratorzy, którzy analizują zachowanie policjantów i strażników więziennych.

Komendant miejski wyznaczył nagrodę za pomoc w schwytaniu poszukiwanego, któremu funkcjonariusze przerwali odsiadywanie kary za kradzież, uszkodzenie ciała i przestępstwa narkotykowe.