Oby prawo o karach dla urzędników okazało się martwe - mówią w dniu wejścia w życie nowych przepisów niektórzy przedsiębiorcy. Obawiają się całkowitego paraliżu decyzyjnego. Biznesmeni, którzy domagali się urzędniczej odpowiedzialności, teraz kręcą nosem na nowe przepisy, bo ich zdaniem zostały one źle skonstruowane.

Pierwszy zarzut - kary mają dotknąć głównie urzędników najniższego szczebla. Może to spowodować, że urzędnicy będą prowadzili obstrukcyjne działania, będą unikali przygotowywania dokumentów - mówi Krzysztof Kajda z konfederacji Lewiatan.

Co prawda za opieszałość też przewidziano karę, ale tu będzie trudno znaleźć winnego. Decyzja jest podejmowana przez jakiegoś urzędnika, ale przygotowuje ją z reguły ktoś inny, ktoś inny ją waliduje. Zresztą to widać bardzo często, jak się otrzymuje decyzję - na niej jest mnóstwo podpisów - podkreśla Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej.

I kolejny, najcięższy zarzut. W myśl nowego prawa urzędnicy będą karani za bezpodstawną odmowę, a nie za zgodę, której nie powinni wydać. Mogą więc też ze strachu bez weryfikacji zgadzać sie na wszystko, o co poproszą przedsiębiorcy.