W Warszawie odbyło się nadzwyczajnie posiedzenie prezydium Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Miało ono związek z ubiegłotygodniowymi aresztowaniami prezesa - Mirosława P. i pierwszego wiceprezesa - Artura P. W sumie mieli oni przyjąć prawie milion złotych łapówki. Jeszcze dziś ma być wiadomo, co ustalono na spotkaniu.

Dotychczas Mirosław P. i Artur P. nie złożyli swoich rezygnacji - powiedział RMF FM Konrad Piechocki przed wejściem na nadzwyczajne posiedzenie prezydium Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Działacze mieli dziś zdecydować, jak zarządzać Związkiem pod nieobecność zatrzymanych za korupcję i aresztowanych na trzy miesiące prezesa i wiceprezesa. Ministerstwo Sportu w sprawę na razie się nie angażuje.

Kluczowa decyzja, czyli odwołanie obu panów P. na pewno dzisiaj nie zapadła, bo prezydium PZPS nie ma takiej mocy prawnej. Zatrzymani w ubiegły piątek prezes i wiceprezes mogą albo sami zrzec się swych funkcji (na przykład poprzez oświadczenia swoich adwokatów), albo może ich odwołać nadzwyczajne walne zgromadzenie delegatów związku. Takie może jednak zwołać zarząd PZPS. Dziś w Warszawie obradowało jego ścisłe kierownictwo.

Bieżące funkcjonowanie związku nie jest zagrożone, ale wraz z kolegami z prezydium musimy dziś podjąć decyzję, co dalej - powiedział tuż przed wejściem na posiedzenie Konrad Piechocki. Jak dodał członek prezydium, a także prezes Skry Bełchatów - ani Mirosław P., ani Artur P. do tej pory nie złożyli swojej rezygnacji.


Ministerstwo sportu na razie nie chce się angażować



Działaniom w PZPS-ie na razie nieco z boku przygląda się Ministerstwo Sportu. Dopóki związek ma zdolność podejmowania decyzji, nie mamy prawa się wtrącać - powiedziała RMF FM Katarzyna Kochaniak z resortu sportu. W statucie siatkarskiej federacji zapisano bowiem, że do podejmowania decyzji wystarczy głos dwóch wiceprezesów, a tylu związek obecnie posiada. Sytuacją w PZPS-ie minister może zainteresować się dopiero za dwa tygodnie - bo to tego czasu związek ma czas, by rozliczyć 3,5 miliona złotych dotacji na organizację mistrzostw świata.

Konsekwencje dla polskiej siatkówki

Z pewnością trudniej nam teraz będzie zdobywać prawa do organizacji wielkich imprez, takich jak planowanej Ligi Światowej 2016, czy finału Ligi Mistrzów 2015. Na szczęście nie ma mowy o odebraniu prawa do organizacji Mistrzostw Europy w 2017 roku.

Jeśli chodzi o konsekwencje biznesowe, to jak usłyszał nasz reporter od głównych sponsorów Związku, nie dojdzie do zerwania umów, bo ważne jest, by wspierać dyscyplinę, w której nasi zawodnicy odnoszą sukcesy.

(pj)