Udział w tej debacie jest poniżej godności - powiedział premier Jarosław Kaczyński o dyskusji w Sejmie nad efektami niedawnego szczytu w Bruxeli. Unijny szczyt referuje posłom wiceszef dyplomacji Paweł Kowal, którego zresztą nie było w Brukseli.

Sejm, który udzielił rządowi poparcia przed szczytem, teraz czeka na odpowiedź, co wydarzyło się w Brukseli oraz gdzie jest pierwiastek, za który mieliśmy umierać.

Wokół tego panuje coś, co można by określić jako swego rodzaju paranoja. Te wszystkie badania, co w jakiej minucie się działo – wobec tego postanowiłem nie brać w tym udziału, bo jest to poniżej godności - powiedział na odchodne szef rządu. Premier przyjechał do Sejmu tylko po to, by zagłosować nad wyborem prezesa NIK-u. Gdy zaczęła się debata o Brukseli, opuścił salę. Słowa premiera wprawiły w osłupienie opozycję: On mentalnie chce odgrodzić się od świata, bo ma poczucie błędu - powiedział Ryszard Kalisz z SLD.

Wiceminister Kowal, który referował przed Sejmem przebieg szczytu nie był w Brukseli. Zdaniem opozycji jest to podejście lekceważące i niepoważne. Posłowie zgodnie mówili, że to premier powinien sam stanąć przez Sejmem, albo wezwać minister Annę Fotygę z urlopu. Ale szefowa MSZ nie zaszczyci posłów swoją obecnością - pani minister po trudach negocjacji w Brukseli postanowiła bowiem odpocząć w Turcji.

Jan Rokita podejrzewa, że PiS celowo w debacie wystawia drugi szereg. Nie wykluczam z resztą, że to też jest celowe. Prawdopodobnie szukają w tej chwili okazji do tego żeby się przyznać i wystawiają kolegów z sąsiedniego podwórka, którzy nie widzieli tej sytuacji - mówił poseł PO.