Urzędnicy zaciskają pasa przy ustalaniu budżetu, jednak lekką ręką wydają pieniądze na nagrody. Dla siebie oczywiście. W Poznaniu prezydent miasta rozdał podwładnym, nawet dyscyplinarnie zwolnionym, blisko 400 tysięcy złotych. Najniższą nagrodę dostało 27 dyrektorów wydziałów - po 11 tysięcy złotych.

Najwięcej otrzymał wiceprezydent Tomasz Kayser - 29,5 tysiąca złotych. Ale nagrodę otrzymał także zwolniony dyscyplinarnie sekretarz miasta. Piotr Kołodziejczyk „wzbogacił się” o 15 tysięcy złotych. Sekretarza miasta zwolniono gdyż na swoim blogu krytykował działania prezydenta miasta. Jak widać strata zaufania, nie wpłynęła na ocenę jego osiągnięć w dziedzinie informatyzacji urzędu.

Pieniądze na nagrody pochodzą częściowo z funduszu nagród, który tworzą wszyscy urzędnicy. Każdego miesiąca z ich wypłat odprowadzana jest część środków. Nagrody trafiają jednak zazwyczaj do zastępców prezydenta i dyrektorów poszczególnych wydziałów.

W tym roku wiceprezydenci dostali od blisko 30 tysięcy do 15 tysięcy nagrody, w zależności od osiągnięć. 20 tysięcy trafiło na konto skarbnika miasta Barbary Sajnaj. Nagrody przyznawane są raz w roku.