W sobotę w Bilbao, stolicy kraju Basków, zorganizowano demonstrację - tym razem nie przeciwko, ale w obronie separatystów. Wiec dedykowany czterem zmarłym zgromadził kilka tysięcy osób. Wydarzenie na znak protestu pominęła hiszpańska telewizja.
W ubiegły poniedziałek eksplodowała bomba, którą przewozili samochodem członkowie ETA. Wiec zorganizowano naprzeciwko Instytutu Anatomii, gdzie wciąż przetrzymywane są szczątki czterech separatystów. Podczas eksplozji ich ciała zostały zmasakrowane i policja twierdzi, że laboratorium nie potwierdziło jak dotąd danych dotyczących dwóch zabitych. Manifestujący przynieśli jednak ze sobą cztery fotografie. "Wszycy dobrze wiedzą kim sa zmarli, rządowi chodzi o nieorganizowanie pogrzebów" – argumentował jeden z przemawiających.
Zdaniem Otegi, lidera Herri Batasuna, "ETA nie ma wyjścia i musi używać przemocy, bo hiszpańscy politycy nie proponują innego rozwiązania sytuacji. Ci, którzy zginęli, rozumieli, że droga do demokracji prowadzi przez przemoc" - mówił Otegi. Obiecał, że jego partia nie będzie też walczyła z ETA. "Nie rozumiem też, że Hiszpania oficjalnie uznała prawo Palestyńczyków do tworzenia swojego kraju, a nie potrafi uznać prawa Basków" – dodał lider Herri Batasuna, ugrupowania uznanego za polityczne ramię ETA.
Posłuchaj relacji korespondentki radia RMF FM z Barcelony, Ewy Wysockiej:
00:30