Wczesne popołudnie w środku tygodnia to idealna pora na polowanie na czarne legginsy. Z takiego założenia zdaje się wychodzić minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska, którą "Fakt" przyłapał w środku dnia na zakupach w galerii handlowej. "Gazeta Wyborcza" również zajmuje się politykami, ale tymi, którzy - przynajmniej chwilowo - wypadli głównego nurtu. Zastanawia się, czy "politycy bez przydziału" mogliby stworzyć nową partię. Sprawdź, o czym piszą sobotnie gazety!

Kim jest Mitt Romney?

Co stanie się ze światem, jeśli na czele Ameryki stanie Mitt Romney? Zastanawia się nad tym w sobotnim wydaniu "Gazeta Wyborcza". Odpowiedź nie jest łatwa, bo republikanin celuje w zmienianiu poglądów, przez co wciąż pozostaje zagadką. Najprawdopodobniej Romney jest technokratą, który w wielu sprawach nie ma żadnych poglądów. Zawsze stara się być taki, jaki powinien być - stwierdza korespondent dziennika w USA. Jego analiza - do przeczytania w sobotniej "Gazecie Wyborczej".

Politycy bez przydziału

Dziennik przygląda się również sytuacji polityków, którzy w pewnym momencie z polityką musieli się pożegnać, i stawia pytanie, czy w grę wchodzi powstanie nowej partii? Od lat polska polityka jest jak zabetonowana - Platforma rządzi i wygrywa wybory za wyborami, PiS zawsze drugi. Nowe inicjatywy toną jedna po drugiej - Stronnictwo Demokratyczne, Centrolewica, Polska Plus, PJN. Głucho też o triumfach ziobrystów. Skąd więc wrażenie napięcia, nastrój oczekiwania na nową partię? Stąd, że przybywa polityków bez przydziału, zawieszonych między Platformą a PiS, tęskniących za wehikułem, który da im mandaty, ewentualnie ocali obecne w europarlamencie czy Sejmie - pisze gazeta. Analizuje losy takich postaci jak Roman Giertych, Jan Rokita, Michał Kamiński, Adam Bielan, Paweł Poncyljusz czy Elżbieta Jakubiak. I komentuje: Na przeszkodzie nowej partii mogą stanąć kwestie ambicjonalne. Politycy bez przydziału są poobijani, żądni rewanżu za wszystkie porażki, skłóceni między sobą. Więcej jest tam wodzów i oficerów niż żołnierzy. Tekst "Politycy szukają sztandaru" - w sobotniej "Gazecie Wyborczej".

Pani minister wyskoczyła z pracy na zakupy

Środek tygodnia, wczesne popołudnie. Po galerii handlowej w centrum Warszawy buszuje minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. Czyżby jakieś ważne spotkanie w nietypowym miejscu? - zastanawia się w sobotnim wydaniu "Fakt". I natychmiast na to pytanie odpowiada: chodziło o... kupno legginsów. Pani minister buszowała po luksusowych butikach z bielizną i upolowała w końcu czarne legginsy. Dziennik zapytał rzecznika jej resortu o wytłumaczenie tej zakupowej eskapady o takiej porze. Powiedziała mi, że miało miejsce zdarzenie losowe, którego inaczej nie dało się załatwić - wyjaśnił Piotr Pope.

Afery żywieniowej ciąg dalszy

W tekście "Tak się odświeża mięso" gazeta wraca natomiast do opisanej dzień wcześniej afery żywieniowej w Krakowie. Jak podawał "Fakt", sanepid odkrył w jednej z krakowskich hurtowni 170 kg przeterminowanego mięsa. Teraz dziennika przytacza relacje pracowników zakładu, którzy opisują, jak "odświeżano" w nim stare mięso. Jak twierdzą, stare naklejki z datą ważności zastępowano nowymi, a przeterminowane mięso moczono w pojemnikach z wodą, by zabić fetor.