Wiadomo już, kim jest półtoraroczny chłopiec, którego znaleziono w poniedziałek w Bytomiu. Dziecko mieszka w Świętochłowicach. Jego tożsamość potwierdziła babcia. Funkcjonariusze wciąż szukają mamy dziecka.

Babcia najprawdopodobniej nic nie wiedziała o zniknięciu wnuka. W poniedziałek po południu była w pracy. Kluczowe dla wyjaśnienia tego, co się stało, będą zeznania mamy chłopca.

Dziecko trafiło do nas w dobrym stanie. Jest żywe i pogodne. Chętnie bawi się z innymi - mówiła Teresa Głuch z placówki opiekuńczo-wychowawczej "Bezpieczny dom", do której trafił chłopiec. Dziecko wygląda na zadbane, nie miało też żadnych śladów pobicia. Chłopiec jest ufny i nie boi się dorosłych. Na razie jednak nie reaguje na żadne imię. Noc przespał bardzo spokojnie - dodała Głuch.

Czy dziecko mogło zostać porzucone?

Policja nie znalazła przy chłopcu żadnego listu czy informacji, które mogłyby to sugerować. Ale Jacek Bańczyk, który w parku w Bytomiu-Łagiewnikach znalazł chłopca, snuje przypuszczenie, że to mogło być porzucenie. Wózek był zablokowany, żeby się nie przesunął, dziecko miało zapięte pasy, do tego zostawiono mu butelki z jedzeniem i piciem. I było tak ubrane, żeby nie zmarznąć - mówi Bańczyk.

Chłopca znalazł w ustronnym miejscu parku. Wózek stał przy ścieżce, po której jeżdżą rowerzyści. Pytaliśmy ludzi w pobliskich ogródkach działkowych. Nikt z nich niczego nie widział. Na placu zabaw niedaleko też nikt nic nie zauważył - opowiada Bańczyk.