Dopiero za dwa tygodnie Platforma Obywatelska podejmie ewentualną decyzję o wykluczeniu Lidii Staroń z klubu parlamentarnego. Zarząd partii orzekł na dzisiejszym posiedzeniu w tej sprawie, że posiada za mało informacji, by rozstrzygać o losie posłanki. Zamieszanie wywołał tekst "Rzeczpospolitej", którego autorzy dowodzą, że Staroń zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa, nad którą pracowała, pozwoliła jej uwłaszczyć się na lokalu.

W poprzedniej kadencji Sejmu Lidia Staroń reprezentowała klub PO w pracach nad nowelizacją prawa spółdzielczego. Rekomendacja posłanki została cofnięta po informacjach, że może być stroną w pracach nad ustawą. Latem tego roku, jak pisze „Rzeczpospolita”, dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła lokal usługowy na gruncie o wartości kilkuset tysięcy złotych. A zapłaciła jedynie 749 złotych.

Na dzisiejsze posiedzenie zarządu PO w sprawie odwołania Staroń przybyła również sama zainteresowana. Powtórzyła, że tekst „Rzeczpospolitej” to pomówienie. Ja się nie muszę bronić. Mam za sobą dokumenty - przekonywała: