Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi 28 uczelni wyższych. Kontrola – jak tłumaczy rzeczniczka NIK – dotyczy trybu nadawania stopni naukowych. Wśród pracowników naukowych aż huczy od plotek, że to zemsta za zamieszanie lustracyjne.

Jedną z kontrolowanych uczelni jest Uniwersytet Gdański, którego władze niedawno krytykowały zapisy ustawy lustracyjnej, uznając ją za „ingerującą w autonomię wyższych uczelni i szkodliwą". Jak pracownicy komentują fakt, że akurat teraz NIK przystępuje do kontroli? Na uniwersytecie był reporter RMF FM Wojciech Jankowski.

To "kontrola planowa" – odpowiada rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska. Plan został zatwierdzony w listopadzie ubiegłego roku, natomiast program kontroli - w lutym - podkreśla. Kontrola zaczęła się, zanim szkoły wyższe zajęły stanowisko w sprawie lustracji - podkreśla.

Jednocześnie rzeczniczka NIK zaznacza, że prace naukowców nie będą oceniane merytorycznie. Nam chodzi o funkcjonowanie systemu - zaznacza. Będziemy oceniać sposób korzystania przez państwowe szkoły wyższe z uprawnień do nadawania stopni i to czy korzystają z tych uprawnień w celu rozwoju własnej kadry naukowo-dydaktycznej. Pierwszy etap kontroli ma się zakończyć w czerwcu; wyniki poznamy dopiero w drugiej połowie roku.

Kontrolą objętych jest 28 państwowych szkół wyższych różnych typów: m.in. uniwersytety, politechniki, szkoły ekonomiczne, artystyczne, AWF - które zostały wybrane w drodze losowania w poszczególnych kategoriach.

Pomianowska przypomniała, że dotychczas NIK kontrolowała warunki naukowo-dydaktyczne i programy uczelni wyższych.