21 maja o godz. 6:55 Mateusz Waligóra stanął na szczycie Mount Everestu, na wysokości 8848,86 m. Osiągnął wierzchołek z poziomu morza w 63. dniu swojej rozpoczętej nad brzegiem Oceanu Indyjskiego wyprawy.

Mateusz Waligóra został tym samym pierwszym Polakiem, który w taki sposób dotarł na Dach Świata. Choć oczywiście nie pierwszym człowiekiem. Przed nim w podobnej formule wierzchołek Everestu w dodatku bez tlenu osiągali w 1990 r. Australijczyk Tim Macartney-Snape (idąc pieszo znad Oceanu Indyjskiego) oraz w latach 1995-1996 Szwed Göran Kropp, który na najwyższy szczyt świata wyruszył na rowerze ze swojego domu w Sztokholmie. Wyczyny obu alpinistów i podróżników były inspiracją dla Mateusza Waligóry, który swoją drogę na Everest rozpoczął na rowerze 20 marca nad Zatoką Bengalską, wybrzeżem Oceanu Indyjskiego.

Przez całą drogę nie korzystał z żadnych środków transportu, polegał jedynie na sile własnych mięśni. W czasie ataku szczytowego, który rozpoczął się w 17 maja w nocy, asystowali mu dwaj Szerpowie z agencji Imagine Nepal (kierowanej przez zimowego zdobywcę K2, Mingmę G), powyżej 7000 m korzystał też ze wsparcia tlenowego.

Właściwy atak z obozu IV na wys. ok. 7900 m rozpoczął się 20 maja o godz. 20:30. Mateusz wrócił po nim do namiotu w tym położonym na Przełęczy Południowej obozie o 12:30 następnego dnia. Wejście i zejście przebiegało dosyć sprawnie jak na ruch panujący tej nocy i dnia na Evereście, którego przyczyną było długo wyczekiwane i być może najlepsze w całym sezonie okno pogodowe.

Rzeczywiście w czasie nocnego i porannego ataku pogoda była łaskawa, prawie nie czuć było wiatru. Wschód słońca powitał Mateusza na grani w okolicach Południowego Wierzchołka Everestu pięknymi widokami na sąsiednie Lhotse, bardziej oddalone Makalu i morze niższych szczytów.

Mateusz Waligóra jest pierwszym i jak dotąd jedynym Polakiem, który dotarł zarówno do bieguna południowego o własnych siłach i bez wsparcia z zewnątrz, jak i na szczyt Everestu, zwany też często, zwłaszcza w środowisku podróżników, "trzecim biegunem".

Dwa dni po wejściu na szczyt Mateusz zszedł bezpiecznie przez lodospad Khumbu Ice Fall do bazy pod Everestem, skąd powróci do Katmandu, a za kilka dni do Polski.

Celem wyprawy Mateusza Waligóry było dotarcie na Mount Everest z poziomu morza z wykorzystaniem jedynie siły własnych mięśni, bez emisji zbędnych zanieczyszczeń, w myśl zasady "leave no trace". Wyprawa odbywała się w formie himalajskiego triathlonu, na który składały się etap rowerowy prowadzący przez północny wschód Indii do Nepalu, etap pieszy, czyli trekking do bazy pod Everestem i etap trzeci - wspinaczka na najwyższy szczyt Ziemi.

Mateusz Waligóra to specjalista od wyczynowych wypraw w najbardziej odludne miejsca planety. Szczególnie upodobał sobie pustynie: od Australii po Boliwię. Na koncie ma rowerowy trawers najdłuższego pasma górskiego świata - Andów, samotny rowerowy przejazd najtrudniejszą drogą wytyczoną na Ziemi - Canning Stock Route w Australii Zachodniej oraz pierwsze w historii samotne przejście mongolskiej części pustyni Gobi. Wiosną 2022 roku wspólnie z Łukaszem Superganem dokonał trawersu Grenlandii - przejście na nartach największej wyspy na kuli ziemskiej z zachodu na wschód zajęło polskim podróżnikom 35 dni. W styczniu 2023 roku samotnie i bez wsparcia z zewnątrz dotarł na nartach na biegun południowy.