Komenda Główna Policji chciała zaoszczędzić, a w efekcie praktycznie uniemożliwiła pracę policjantom. Chodzi o oświetlanie miejsca wypadku za pomocą wysuwanego z policyjnego wozu reflektora. Policjanci nie mają uprawnień, by wchodzić na dach auta, a tylko tak można sterować tym urządzeniem - ustalili reporterzy śledczy RMF FM.

Według naszych informacji, komenda główna w początkowej specyfikacji przetargowej wymagała, by maszt do oświetlania był sterowany elektrycznie z wewnątrz samochodu. Jednak na pytanie jednego z oferentów policjanci nagle odpowiedzieli, że nie ma konieczności, by pełne sterowanie miało się odbywać z wewnątrz.

Dopuszczono tym samym możliwość, by policjant wchodził na dach samochodu i ręcznie ustawiał kąt padania światła. Zrobiono nawet specjalny wzmacniany dach, by człowiek mógł się po nim poruszać. Zapomniano natomiast o barierkach, których wymagają przepisy BHP. Później okazało się, że policjant wchodząc na dach łamie przepisy, nie mówiąc już o nadwyrężaniu swojego bezpieczeństwa.

Komenda na odpuszczeniu zapisu o pełnym sterowaniu zaoszczędziła kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tymczasem już dwie komendy wojewódzkie zakazały już swoim policjantom wchodzenia na dach ambulansów. Z naszych informacji wynika jednak, że już trwają rozmowy z producentem, by usunąć ten problem.