To były rekordowe ferie pod względem kontuzji narciarskich - przyznają tatrzańscy ratownicy. Od początku sezonu narciarskiego zwieźli ze stoków 1800 rannych miłośników białego szaleństwa. Aż dwie trzecie z tych interwencji przypadło na okres zimowego wypoczynku dzieci.

W czasie ferii ratownicy pomogli 1200 połamanym narciarzom. Najwięcej wypadków było wtedy, kiedy województwo śląskie miało ferie. Wtedy w ciągu dwóch tygodni doszło do 480 interwencji na stokach narciarskich - mówi ratownik TOPR Tomasz Wojciechowski. W tym czasie przyjechało pod Tatry najwięcej gości i na narciarskich stokach był największy tłok.

Niestety, wiele z tych urazów było bardzo poważnych. Doszło nawet do śmiertelnego wypadku - młody snowboardzista uderzył głową w stok tak nieszczęśliwie, że lekarzom nie udało się go uratować.

Sam szpital w Zakopanem w ciągu całego okresu ferii przyjął 3600 pacjentów.

Dziennie do szpitalnego oddziału ratunkowego zgłaszało się nawet 120 poszkodowanych. Co więcej, niemal 150 narciarzy i snowboardzistów zostało na oddziale szpitalnym i musiało przejść poważne operacje.

W ferie do zakopiańskiego szpitala trafiali także polscy narciarze, którzy ulegli wypadkom na Słowacji - ci, którzy nie mieli ubezpieczenia, w ten sposób unikali płacenia słonych rachunków za leczenie u naszych południowych sąsiadów.

(abs)