Inicjatorzy referendum w sprawie odwołania Hanny Zdanowskiej z funkcji prezydenta Łodzi zrezygnowali ze złożenia wniosku do Delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Zabrakło im sześciu i pół tysiąca podpisów.

Z inicjatywą zorganizowania referendum wystąpiła na początku lutego grupa kilkunastu łodzian. W ciągu dwóch miesięcy musieli zebrać prawie 59 tys. podpisów. W marcu w akcję zaangażowały się także lokalne struktury PiS oraz związkowcy z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. W sumie pod wnioskiem o referendum udało się zebrać 52 tys. podpisów.

Podpisy zbierały dwie grupy łodzian. Jedna, która zebrała ok. 10 tys. podpisów, wycofała się z pomysłu odwołania prezydent Łodzi. Jednocześnie nie oddała wszystkich zebranych podpisów drugiej grupie, która nadal chce odwołać Zdanowską.

Dlatego inicjatorzy akcji przekazali komisarzowi wyborczemu w Łodzi listy z podpisami, ale wycofali się ze złożenia wniosku ws. referendum. Jak mówili, nie było sensu, aby pracownicy biura wyborczego sprawdzali te głosy. Podziękowali wszystkim łodzianom, którzy poparli akcję i nie wykluczyli kolejnej zbiórki, tym razem pod wnioskiem o odwołanie rady miejskiej.

Zdanowska: Szanuję głos łodzian

Zdanowska przyznała, że szanuje i bierze pod uwagę głos kilkudziesięciu tysięcy łodzian, którzy podpisali się pod inicjatywą ws. referendum. Jak stwierdziła, to ważny sygnał dla niej, by pamiętać, że "Łódź to nie tylko wielkie projekty, ale także zwykłe problemy jej mieszkańców".

Według niej wynik akcji referendalnej to także przestroga dla lokalnych polityków, aby nie próbowali wykorzystywać łodzian do realizacji swoich prywatnych interesów kosztem miasta.

Inicjatorzy zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum zarzucali prezydent Łodzi, że jej działania doprowadziły m.in. do wzrostu zadłużenia miasta, degradacji komunikacji miejskiej, fatalnego stanu ulic, a także likwidacji szkół.

Zdanowska kieruje miastem od grudnia 2010 roku, kiedy to w II turze wyborów na prezydenta Łodzi pokonała kandydata SLD Dariusza Jońskiego. Poparło ją wtedy 60,65 proc. wyborców. Gdyby doszło do referendum, byłoby to drugie - od 2009 roku - takie przedsięwzięcie w Łodzi. W styczniu 2010 w wyniku referendum, którego inicjatorem był SLD, odwołany został ówczesny prezydent Jerzy Kropiwnicki.