Ministrowie mający akcje spółek mogą narażać się na zarzut konfliktu interesów. Problem jest, ale na razie nie ma jak go rozwiązać - ocenia Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. Problem dotyczy między innymi trzech członków rządu, którzy mają pokaźne pakiety akcji. Również takich firm, w których udziałowcem jest skarb państwa.

Chodzi o to, że przedstawiciel władzy wykonawczej ma dużo więcej informacji na temat państwowych spółek i co za tym idzie, mógłby je wykorzystać w odpowiedni sposób inwestując w akcje tych firm.

Grażyna Kopińska, według której jest to problem, skrytykowała jednak premiera Tuska, który namawia polityków do wyprzedawania swoich udziałów: Uważam, że jest to pomysł populistyczny. Szybka, nieprzemyślana reakcja na sytuację kryzysową. Może dojść do tego – jak twierdzi – że wśród polityków będą ludzie, którzy nie mają pojęcia o biznesie lub są nieudacznikami, którym się nie powiodło: Jeżeli się zauważa problem potencjalnego konfliktu interesów, który jest realny, to trzeba dać sensowne, realistyczne wyjście, takie, które nie zdemoluje nam życia publicznego.

Tym wyjściem byłoby utworzenie specjalnego funduszu powierniczego. PO przebąkuje jednak, że będzie to można zrobić dopiero w następnej kadencji.