Sprawa przycichła, a pomysły zostały w szufladach. Dwa miesiące po wybuchu afery z senatorem Platformy Obywatelskiej Tomaszem Misiakiem w roli głównej wciąż nie doczekaliśmy się projektu ustawy antykorupcyjnej, która zakłada stworzenie tak zwanego funduszu powierniczego. To do niego parlamentarzyści mieliby obowiązek przekazywać swoje udziały w spółkach.

Co dzieje się z projektem? Jak sprawdził reporter RMF FM Mariusz Piekarski, pomysł nie wyszedł poza hasła i mgliste założenia. To podobno bardzo trudna materia. By spełnić szumne zapowiedzi polityków, nad projektem męczą się teraz eksperci. Tam każdy wyraz, każde zdanie będzie ważne - tłumaczy Waldy Dzikowski z Platformy Obywatelskiej, dodając, że sprawie nie potrzeba rozgłosu:

Teraz rozgłos okazuje się więc niepotrzebny, ale kiedy PO usiłowała wyciszyć sprawę Misiaka, o funduszu powierniczym mówili wszyscy - z premierem włącznie.

Terminów przedłożenia projektu brak, a właściwie są ciągle przesuwane przez liderów PO:

Z informacji naszego reportera wynika natomiast, że fundusz powierniczy ma być stworzony przy jednym z OFE. Projekt ma być złożony na barki minister pracy. A po kredytach dla bezrobotnych to już kolejne kukułcze jajo podłożone Jolancie Fedak. I być może stąd właśnie nerwy i zwięzły język.