Gmina Niegowa ma zapłacić odszkodowanie dla byłego gimnazjalisty, który dziesięć lat temu miał wypadek podczas szkolnej wycieczki. Niepełnosprawny dziś chłopak dostanie ponad 1,2 mln zł odszkodowania - podaje "Gazeta Wyborcza".

Warszawski sąd orzekł, że konsekwencje finansowe tragedii w całości spadają na władze samorządowe.

Do zdarzenia doszło 2 czerwca 2003 r. w pobliżu Szczawnicy. Na szkolną wycieczkę przyjechali tu uczniowie podstawówki i gimnazjum w Sokolnikach w gminie Niegowa.

Jedną z zaplanowanych atrakcji był spływ Dunajcem. Do jednej z tratw wsiadło 15 uczniów i dwie opiekunki - dwie osoby za dużo. Popłynęli, ale zaraz po tym tratwa przewróciła się i uczniowie, z których większość nie umiała pływać, wpadli do wody. Na ratunek przypłynęła załoga sąsiedniej tratwy

Mateusz W., jeden z uczniów próbował pomóc kolegom, ale sam w ciężkim stanie trafił do szpitala. Poniesiony przez nurt zbyt długo przebywał pod wodą. Doszło u niego do niedotlenienia mózgu i paraliżu. Dziś ma 26 lat. Nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować.

Gdy policja zbadała flisaka Eugeniusza C., okazało się, że miał 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Za to, że doprowadził do tragedii, stanął przed częstochowskim sądem. Przyznał się do winy. Został skazany na 2,5 roku więzienia. Karę już odbył.

Osiem lat temu rodzina Mateusza W. pozwała PZU oraz gminę Niegowa, która jest tzw. organem prowadzącym szkołę w Sokolnikach. Zażądała odszkodowania i zadośćuczynienia. Proces cywilny toczył się przed Sądem Okręgowym w Warszawie - jako właściwym dla centrali firmy ubezpieczeniowej.

PZU wypłaciło Mateuszowi 10 tys. zł odszkodowania - maksymalną kwotę, na jaką był ubezpieczony w szkole. Pod koniec kwietnia sąd uznał, że to gmina musi pokryć pozostałe roszczenia. Nakazał jej wypłacić prawie 700 tys. zł odszkodowania. Razem z kosztami ciągnącego się przez osiem lat procesu i odsetkami to dziś ok. 1,2 mln zł. Sąd orzekł także, że gmina ma wypłacać Mateuszowi dożywotnią rentę - co miesiąc 5 tys. zł.

Wyrok dotarł do urzędu gminy w czerwcu. Samorząd złożył apelację. Sąd nie wziął w ogóle pod uwagę możliwości finansowych naszej gminy. Nie uchylamy się od odpowiedzialności, choćby związanej z wypłacaniem dożywotniej renty, zresztą gminny ośrodek pomocy społecznej wspierał rodzinę M. - twierdzi wójt Krzysztof Motyl.