Kobieta, która była gwałcona przez księdza, otrzymała już milion złotych odszkodowania i zaległą rentę - ustaliła Wirtualna Polska. Towarzystwo Chrystusowe przelało należną kwotę w miniony piątek.

Sąd wydał prawomocny wyrok i trzeba się do niego stosować. Zarówno odszkodowanie, jak i zaległa renta z odsetkami zostały już przelane - mówi Wirtualnej Polsce mec. Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego. Zapowiedział równocześnie kasację od wyroku.

Tę informację potwierdził pełnomocnik kobiety. Wyrok jest już realizowany. Nie chcę mówić o szczegółach - mówi Wirtualnej Polsce mec. Jarosław Głuchowski.

Sprawa duchownego wyszła na jaw w ubiegłym roku. Ks. Roman B. w trakcie posługi w jednej z miejscowości w woj. zachodniopomorskim molestował seksualnie 13-letnią dziewczynkę. Miał ją podstępnie wywieźć od rodziców, przez kilkanaście miesięcy więzić i gwałcić. W jego komputerze śledczy mieli znaleźć także treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Mężczyznę aresztowano w 2008 roku.

Na początku października tego roku poznański Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji, zgodnie z którym Zakon Chrystusowców, do którego należał Roman B., miał wypłacić poszkodowanej kobiecie milion złotych zadośćuczynienia. Sąd przyznał także Katarzynie, która była gwałcona przez duchownego dożywotnią rentę w wysokości 800 zł miesięcznie. Sąd uznał, że chrystusowcy ponoszą odpowiedzialność za czyny księdza na podstawie artykułu 430 kodeksu cywilnego, który mówi o odpowiedzialności pracodawcy za czyny pracownika, popełniane w ramach obowiązków zawodowych.

W uzasadnieniu wyroku, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", sąd stwierdził m.in., że Roman B. "wykorzystał swoją pozycję zawodową jako ksiądz" - poznał dziewczynkę na lekcji religii, zapraszał na plebanię, czyli do "miejsca służbowego".

"Gdyby nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle by nie doszło. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona" - podkreślił sąd.

Wcześniej duchowny został prawomocnie skazany na cztery lata więzienia i otrzymał czteroletni zakaz wykonywania zawodów związanych z nauczaniem dzieci. Po wyjściu z więzienia ksiądz Roman trafił do domu księży emerytów prowadzonego przez Towarzystwo Chrystusowe w Puszczykowie. Od kilku miesięcy nie jest księdzem.

(mpw)