Mieszkańcy Bieczyna w Zachodniopomorskiem zapowiadają bojkot wyborów prezydenckich. Ma to być protest przeciwko lekceważeniu ich próśb o remont jedynej drogi, którą można dojechać do wsi - właściwie można tylko próbować dojechać. Trudno bowiem policzyć, ilu kierowców zerwało tam zawieszenie, a ilu straciło miskę olejową. Do Bieczyna nie chce zaglądać straż pożarna ani pogotowie ratunkowe.

Droga przez mękę... tzn. do Bieczyna!

Taksówkarz, drogi Panie, jak mu się mówi gdzie ma jechać, to nawet dwa lub trzy razy tyle ile się należy, nie chce wziąć. Szkoda mu samochodu – mówi mieszkaniec Bieczyna. Taka droga, że jedną dziurę ominiesz, a w pięć wpadniesz - dodaje.

Mieszkańcy wsi  już prosili i błagali  lokalne władze – bez skutku. Przed rokiem zbojkotowali „eurowybory” i coś drgnęło. Pojawił się ciężki sprzęt, postał we wsi przez miesiąc, po czym odnowiono ponad 100-metrowy odcinek drogi. Asfalt był jednak kiepskiej jakości. Gdy przyszły upały, to zawijał się na koła ciągników i przyczep. Dlatego 20 czerwca mieszkańcy też nie pójdą głosować. Może i tym razem drogi przybędzie. Jeśli władzy nie zależy na głosach, to nie ma sprawy. Ale przed każdymi wyborami przyjeżdżają i obiecują. No a po wyborach wiadomo: nie widać ani władzy, ani spełnionych obietnic – mówią mieszkańcy.

Wybory prezydenckie są bardzo ważne, ale mieszkańcy są nieugięci. Liczą, że lokalne władze, które na jesieni także czekają wybory, pójdą w końcu po rozum do głowy i zatroszczą się o blisko 140 głosów mieszkańców Bieczyna.