Łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w sprawie antysemickiej nagonki z końca lat 60. ubiegłego wieku. W jej wyniku z Polski wyemigrowało co najmniej 20 tysięcy osób.

Śledztwo może sięgnąć wysokich szczebli PRL-owskiej władzy. Przeszkodą może być tylko upływ czasu i fakt, że większość spośród osób odpowiedzialnych za antysemicką nagonkę już nie żyje.

IPN-owscy śledczy stawiają sobie ambitne zadanie. Chcą docierać do pokrzywdzonych po marcowej kampanii i ustalać jaki był mechanizm ich prześladowań. Co i kto skłoniło je np. do emigracji. Skoncentrujemy się na tych działaniach indywidualnych. Którzy funkcjonariusze i jak wyglądało ich działanie, czyli pod kątem tej całej nagonki antyżydowskiej. Tak samo jeśli chodzi o pokrzywdzonych – indywidualne przypadki - mówi Arkadiusz Gała z łódzkiego IPN.

Badanie tych indywidualnych przypadków może jednak trwać latami. Gała przewiduje, że śledztwo, w którym głównymi podejrzanymi są funkcjonariusze PZPR i aparatu bezpieczeństwa będzie długie i żmudne.