Kierowca z Łodzi dostał w Warszawie mandat za postój na wprost zebry. Problem w tym, że kiedy parkował auto, pasów nie było. Drogowcy namalowali je w ciągu dnia - donosi "Życie Warszawy".

W Straży Miejskiej właściciel auta usłyszał, że wlepiono mu mandat, bo stał na przejściu dla pieszych, na dowód czego funkcjonariusze wykonali zdjęcia. A jeśli nie zapłaci, sprawa trafi do sądu.

To na straży miejskiej, nie na kierowcy, ciąży obowiązek udowodnienia, że popełnił wykroczenie - twierdzi Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji. Jeśli się okaże, że w chwili parkowania samochodu pasów lub znaków drogowych nie było, to kierowca nie popełnił wykroczenia.

Okazało się, że przejście dla pieszych to inwestycja Urzędu Dzielnicy Bielany. Przykro mi, że doszło do nieporozumienia mówi wiceburmistrz Kacper Pietrusiński i zapowiada wydanie niefortunnemu kierowcy zaświadczenia, które pozwoli mu uniknąć kary.

Czy przed takimi sytuacjami można się uchronić? Może po wyjściu z auta powinniśmy je obfotografować. Na wypadek, gdyby drogowcy domalowali pasy - usłyszało "Życie Warszawy" od jednego z miejskich urzędników.