Lubelska policja kryje zastępcę swojego komendanta? Wśród kilkunastu informacji, jakie codziennie dostaje od tamtejszej policji reporter RMF FM, zabrakło tej o wypadku, który spowodował zastępca szefa komendy. Rzecznik o tym nie poinformował - zapomniał czy nie chciał?

Dziennikarzom przekazywane są informacje o bardzo wielu zdarzeniach, nawet tak drobnych jak włamania do piwnic. Poza tym policja wiele razy deklarowała, że nie ma nic do ukrycia. Tym razem jednak sprawa wyszła na jaw przypadkiem – na miejscu wypadku pojawił się fotoreporter gazety.

Policja tłumaczy, że prawdopodobnie winny jest pracownik, który dyżurował w zespole prasowym. Uznał, że skoro wszyscy uczestnicy wypadku są trzeźwi, a początkowo nic nie wskazywało na jakiekolwiek poważniejsze obrażenia, ta sprawa nie nosi charakteru medialnego - tłumaczy podinspektor Janusz Wójtowicz.

Jak doszło do wypadku? Zastępca komendanta zignorował znak stop, wjechał na skrzyżowanie i zderzył się z innym samochodem – również kierowanym przez policjanta. Teściowa funkcjonariusza ma złamaną rękę, a dwoje dzieci trafiło na obserwację do szpitala.

To, czy i kiedy postawione będą ewentualne zarzuty, zależy od decyzji prowadzącej śledztwo zamojskiej prokuratury. Na razie zastępca komendanta normalnie pracuje, jego bezpośredni przełożony jest na urlopie.