Stanisław Łyżwiński został wykluczony z Samoobrony – taką decyzję podjął przewodniczący partii Andrzej Lepper. Łyżwiński zamieszany jest w seksskandal, który wybuchł po ujawnieniu, że w Samoobronie proponowano kobietom prace za usługi seksualne.

Lepper najwyraźniej musiał do tej decyzji dojrzeć. Zajęło mu to 10 dni. Szalę goryczy przelały kolejne zeznania obciążające Stanisław Łyżwińskiego. Wicepremier mówi, że przeciwko Łyżwińskiemu nie ma co prawda twardych i żelaznych dowodów, ale są poważne poszlaki, co wcale nie przeszkadza mu powtarzać, że cała sprawa to próba dokonania zamachu stanu. Na razie ten wyimaginowany zamach uderzył tylko w Łyżwińskiego. Lepper wyrzuca go z partii i apeluje, by jeśli czuje się winny oddał też poselski mandat. Przy okazji deklaruje jednak, że jeśli Łyżwińskiemu uda się obronić, to jego powrót do Samoobrony jest możliwy.

Czy usunięcie Łyżwińskiego kończy polityczny wątek seksafery? Jeśli nie wydarzy się nic nowego, to raczej „tak”. Tym nowym mogłyby być zeznania czy dowody obciążające samego Leppera, albo kolejnego z jego bliskich współpracowników. Jeśli go nie będzie, ofiara z Łyżwińskiego wystarczy. Posłuchaj relacji Konrada Piaseckiego:

Informacje o seksskandalu w Samoobronie ujawniła Aneta Krawczyk, była radna Samoobrony, która powiedziała, że w zamian za usługi seksualne świadczone szefowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi oraz Łyżwińskiemu dostała pracę w partii.

Dzień później przyznała, że ma dziecko z Łyżwińskim i oświadczyła, że poseł naciskał na nią, aby usunęła ciążę. Badania DNA wykluczyły jednak ojcostwo Łyżwińskiego.